Zamachy w Madrycie 11 III 2004
Dwa i pół roku od ataku terrorystycznego na WTC i Pentagon, 11 marca 2004 roku, Madryt, pociąg podmiejski, godzina 7.39, największy w Europie atak terrorystyczny, ginie 200 osób ponad 1400 zostaje rannych w tym kilku Polaków – to są fakty i nikt temu nie zaprzeczy. Dlaczego zabito tych właśnie ludzi, kto ich zabił, czy można było to powstrzymać, jak zareagować, co zrobić aby w przyszłości zapobiec podobnym wydarzeniom – pytań i odpowiedzi było tysiące.
Gdy zastanawiano się kim byli sprawcy tej potwornej zbrodni do zamachu przyznała się al-Kaida. W liście opublikowanym przez londyńską „Al Kuds al.-Arabi” al-Kaida grozi Stanom Zjednoczonym nowym atakiem. „Kto Cię przed nami ochroni? Wielka Brytania, Japonia, Włochy i inni kolaboranci?” drwią autorzy listu.
13 wybuchów nastąpiło w chwili gdy ludzie jechali z przedmieść stolicy do jej centrum do pracy, gdy studenci zmierzali na uczelnie, uczniowie do szkół. 10 bomb, ukrytych w plecakach, wybuchło w 4 pociągach, 3 zdetonowała policja, 2 składy wyleciały w powietrze na dworcu w centrum Madrytu, trzeci i czwarty na obrzeżach stolicy. Widok jak po wojnie. Porozrzucane po torach ciała, ociekający krwią ranni w szczątkach ubrań, ratownicy próbujący uwolnić pasażerów uwięzionych we wrakach wagonów, i w końcu porównania ze scenami apokalipsy, z dantejskim piekłem, z końcem świata, przerażenie, strach, panika, niedowierzanie. Trudno uwierzyć w taki obraz z najstraszniejszego filmu rodem wzięty.
Nie było żadnych ostrzeżeń, bomby zostały zdetonowane zdalnie przy pomocy urządzeń podłączonych do telefonów komórkowych. Wpierw wybuchły ładunki umieszczone w pociągu na dworcu Atocha, następnie niemal równocześnie na stacji El Pozo i Santa Eugenia. Najmłodszą ofiarą była 7 miesięczna dziewczynka, która zmarła w szpitalu po długiej walce lekarzy o jej życie.
Relacje świadków i członków tej wielkiej tragedii wywołują dreszcze:
– Odczuliśmy silny wstrząs, zgasły światła. W wagonie, którym podróżowałem, wybuchła panika. Ludzie nie wiedzieli, co się dzieje. Nie mogliśmy otworzyć drzwi. Następny wagon był pełen trupów, niektóre w pozycji siedzącej, kompletnie spalone. Ciała leżały także na torach – opowiadał na Dworcu Atocha Antonio Villacanes.
– To było straszne. Po eksplozji ludzie rzucili się na podłogę. Potem wyszliśmy, upewniliśmy się, że nic nie nadjeżdża z przeciwka, i przeszliśmy przez tory. Ziemia była usłana zwłokami, ludzie biegali we wszystkich kierunkach, krzyczeli – relacjonowała zapłakana studentka Isabel Vega. Ci, którzy ocaleli, mówią o cudzie. Rozpoczęła się akcja ratunkowa. Szpitale, w centrum Madrytu były przepełnione, brakowało wolnych łóżek, jednak wielu przechodniów oddawało krew w ambulansach które stały blisko miejsca tragedii.
Początkowo podejrzewano baskijską ETA, wskazywały na to użyte materiały wybuchowe (ok. 200kg dynamitu). Warto podkreślić, że policja dwukrotnie zapobiegła zamachom sprzed 11 marca 2003 roku. Jeden z okresu Bożego Narodzenia, kiedy to separatyści z ETA umieścili bomby w jadącym do Madrytu pociągu, na szczęście policja zdemaskowała zamachowców. Drugi z 29 lutego, kiedy to policja zatrzymała jadącą do Madrytu furgonetkę w której znajdowało się ok. 500kg materiałów wybuchowych. To, co mogło wykluczać ETA spoza podejrzeń to fakt, iż Baskowie zawsze ostrzegali przed planowanym zamachem, dając szansę policji na zapobieżenie zamachowi lub ewakuację ludzi. Fakt, iż stało to się 2,5 roku po zamachach na WTC i Pentagon oraz iż najkrwawszym zamachem ETA był atak na supermarket w którym zginęło 21 osób przemawiało na rzecz arabskiego ruchu oporu.
Ogłoszono 3 dni żałoby narodowej. Partie zawiesiły kampanie wyborcze przed mającymi się odbyć w niedzielę wyborami do Kortezów – hiszpańskiego parlamentu. Wkrótce potem odbył się marsz przeciw terroryzmowi.
Małgorzata Tryc-Ostrowska
POWIEDZIELI „RZECZPOSPOLITEJ”
Cesar Álvarez, kierujący pogotowiem ratunkowym SAMUR, które brało udział w akcji ratowniczej po wybuchu na Dworcu Atocha:
Kiedy przyjechaliśmy na miejsce, zastaliśmy kompletny chaos. Dym po wybuchu, pokrwawieni ludzie, ofiary. Było tylu rannych, że w pierwszej chwili nie wiedzieliśmy, komu najpierw udzielać pomocy, ale pomagali wszyscy, którzy mogli. Do spontanicznej akcji ratunkowej włączali się nawet ranni, wielu z nich jeszcze w szoku, niektórzy zalani krwią. Wielu trzeba było długo namawiać, aby pozwolili sobie pomóc i przestali ratować innych.
W ciągu kilku minut na stację przybiegli ludzie, którzy proponowali pomoc. Jedni przynosili koce i kołdry, inni bandaże i środki opatrunkowe.
Kiedy okazało się, że brakuje karetek, rannych zaczęliśmy przewozić autobusami, wielu dotarło do szpitali prywatnymi samochodami, bo kierowcy sami przyjeżdżali i proponowali swoje auta. W ciągu godziny w pobliżu dworca rozstawiliśmy szpital polowy. W szpital został też zamieniony pobliski ośrodek sportu. To jednak było za mało. Po raz pierwszy w historii w Madrycie zabrakło noszy do przewożenia rannych. Trzeba ich było transportować na szpitalnych łóżkach.
Ponieważ jest tylu rannych, lekarze apelowali, aby ze szpitali wypisywali się ci, których życie nie jest zagrożone. Pierwszeństwo mają ciężko ranni, którzy walczą o życie. Dlatego w kilku szpitalach wstrzymano zaplanowane wcześniej zabiegi. Sale operacyjne od rana przyjmują tylko ofiary tragedii. NOT. E.W.
Źródło: http://www.abw.gov.pl/Media/artykuly/mar2004_12.htm
Dlaczego właśnie Madryt?
Poza stacjonującymi w Iraku żołnierzami hiszpańskimi… nie było powodów. Równie dobrze więc mogła to być Polska. Wkrótce po tym nowy premier Hiszpanii Rodrigez Zapatero z partii socjalistycznej wycofał hiszpańskie wojska z Iraku, tak jak to zapowiadał podczas swej kampanii wyborczej. W dużej mierze ten postulat przyczynił się do jego wyborczego zwycięstwa mimo, iż kilka dni wcześniej według sondaży prowadził Nazar. Teraz już nie było wątpliwości co do stanowiska Hiszpanów sprawie irackiej. Tak więc terroryści wpłynęli nieoficjalnie na wynik wyborów, dając wyraźny sygnał Hiszpanom, kogo powinni poprzeć.
Hiszpania po zamachu
Budynki obwieszone czarnymi flagami, chwila ciszy w samo południe, 5 milionowa demonstracja Hiszpanów, obwinianie premiera Aznara za atak (jako że większość Hiszpanów opowiadała się przeciwko wysyłaniu wojsk hiszpańskich do Iraku) oraz to, co pozostanie w pamięci ofiar tragedii które przeżyły atak, nie wspominając już o rodzinach, których bliscy zginęli w tej wielkiej tragedii. Ale jest też druga, lepsza strona medalu. Hiszpańska turystyka nie ucierpiała, a Unia Europejska zaczęła poważnie traktować możliwość ataku terrorystycznego na każdy swój kraj, w każdej chwili i o każdej porze. Aresztowano i przyspieszono sprawy wielu osób podejrzanych terroryzm, a olimpiada w Atenach pochłonęła miliard dolarów przeznaczonych na bezpieczeństwo jej uczestników.
Wojciech Grabowski, Uniwersytet Gdański, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, redaktor portalu www.terroryzm.com