Terroryzm ponowoczesny

Dodane przez admin dnia 07/21/2007 w kategorii Czym jest terroryzm? | komentarze

Terroryzm jako metoda prowadzenia walki nie jest nowym wynalazkiem. Już w I wieku naszej ery sekta Zelotów uciekała się do metod walki, które określilibyśmy dzisiaj mianem terrorystycznych. Aby wyzwolić Izrael spod panowania rzymskiego mordowali zarówno przedstawicieli władzy okupacyjnej, jak i żydów kolaborujących z przeciwnikiem. Rosyjscy anarchiści z Narodnoj Rasprawy (1), bojownicy Frontu Wyzwolenia Narodowego w Algierii, czy żołnierze Irlandzkiej Armii Republikańskiej – te ugrupowania, powszechnie uznawane za terrorystyczne, dzielą dekady.

Pomimo upływu czasu i rozwoju technologii metody przez nich stosowane oraz ich cele, były jasno określone i na przestrzeni czasu nie uległy radykalnym zmianom. Jednak u progu XXI wieku zjawisko terroryzmu przeszło przeobrażenie. Współcześnie sprowadza się ono do ślepego, przesłaniającego wszystko odwetu, zemsty za nieraz wyimaginowane krzywdy (2). Gwałtowny rozwój nowoczesnych technologii i dostępność broni masowego rażenia w połączeniu z kolejną falą globalizacji stworzyły warunki do rozwoju terroryzmu określanego mianem terroryzmu ponowoczesnego. Terroryści ery ponowoczesnej nie mają jasno sprecyzowanych żądań, a jeśli tak, to są one niemożliwe do spełnienia dla przeciwnika. Nie dokonują selekcji ofiar swoich ataków, a struktura ich organizacji przeszła przeobrażenie (3).

Terroryści, jakich znaliśmy, byli nacjonalistami, anarchistami, lewicowymi lub prawicowymi ekstremistami, bojownikami działającymi w grupie jako zaplecze ugrupowań politycznych. Obecnie doświadczamy zjawiska indywidualizacji terroryzmu. Rozwój technologii doprowadził do sytuacji, w której jedna osoba jest w stanie wyprodukować w mieszkaniu lub kupić broń niezbędną do przeprowadzenia ataku terrorystycznego. Szanse przeprowadzenia takiego zamachu są tym większe, że możliwość wykrycia terrorystów działających w pojedynkę jest niewielka. Ideologia motywująca jednostkę, lub niewielkie ugrupowanie może być zdecydowanie groźniejsza od tej, która cechuje duże organizacje terrorystyczne (4).

W wieku XIX i w pierwszej połowie XX wieku przesłanie zamachów adresowane było zarówno do władz, które chciano zastraszyć, jak i do społeczeństwa, którego poparcie chciano zdobyć, by wywołać powszechne powstanie (5). Społeczeństwo, czyli tak zwana „strona trzecia” odgrywała kluczową rolę w strategii klasycznego terroryzmu. Wychodzono wówczas z założenia, że warstwa społeczna lub grupa etniczna, z którą terroryści się utożsamiają i w imieniu której dokonują zamachów, jest żywo zainteresowana przewrotem, tylko do tej pory nie wydawał się on możliwy do przeprowadzenia. Precyzyjne ataki terrorystyczne na przedstawicieli establishmentu oraz na osoby i symbole z nim kojarzone miały wybudzić biernych obserwatorów z letargu i stworzyć warunki dla wybuchu masowego powstania lub wojny partyzanckiej. Precyzyjność przeprowadzania zamachów miała na celu zminimalizowanie strat wśród przedstawicieli „strony trzeciej”. Natomiast, jeżeli zamachowcy popełnili błąd, ugrupowanie terrorystyczne zazwyczaj przyznawało się do winy i wyrażało ubolewanie za niewinne ofiary, wyjaśniając, że to nie one były celem ataku. Takie podejście przyczyniało się do ograniczenia rozmiarów przemocy i dawało gwarancję, że terroryści nie posłużą się bronią masowego rażenia i pozostaną przy wykorzystaniu tradycyjnych środków takich jak pistolet, czy konwencjonalne ładunki wybuchowe (6).

W ponowoczesnej formule terroryzmu nie spotykamy już takiej prawidłowości. Ten rodzaj terroryzmu charakteryzuje się brakiem jakichkolwiek granic w działaniu oraz całkowitą rezygnacją z zasad etycznych (7). „Strona trzecia” skurczyła się i odgrywa coraz mniejszą rolę. Zamachy w Nowym Jorku, Madrycie i Londynie dobitnie pokazały, że ponowocześni terroryści nie stosują już ograniczeń przy wyborze celów. Samoograniczenie terrorystycznej przemocy zostało przełamane w wyniku umiędzynarodowienia się terroryzmu oraz pojawienia się elementów fundamentalizmu religijnego w strukturach motywacji i usprawiedliwienia grup terrorystycznych (8).

Pierwszy czynnik, czyli umiędzynarodowienie się terroryzmu ma swoje początki w latach 70 poprzedniego stulecia. Wówczas światem wstrząsnęły spektakularne uprowadzenia samolotów, których dokonali terroryści z organizacji „Czarny Wrzesień” czy Ludowy Front Wyzwolenia Palestyny. Internacjonalizacja terroryzmu swój punkt kulminacyjny osiągnęła w 1988 roku, gdy przeprowadzono zamach na samolot linii Pan-Am nad szkockim miasteczkiem Lockerbie. Skład narodowy pasażerów samolotu jest dużo bardziej różnorodny niż ofiar zamachu bombowego. W ten sposób przemoc terrorystyczna, potencjalnie kierowana przeciwko każdemu pasażerowi staje się coraz bardziej rozproszona, powodując większy rozgłos i wzrost zainteresowania żądaniami wysuwanymi przez terrorystów. Współcześnie umiędzynarodowieniu terroryzmu sprzyja rozwój turystyki oraz coraz silniejsze współzależności między państwami w handlu, energetyce oraz telekomunikacji, będące konsekwencją procesów globalizacji. Podkładając bombę na Piccadilly Circus w Londynie zamachowiec może być pewny, że ofiarami padną obywatele co najmniej kilkunastu państw. Natomiast, dokonując ataku na system informatyczny amerykańskiej giełdy przy Wall Street, jest w stanie sparaliżować działanie giełd na całym świecie i spowodować straty inwestorów sięgające wielu milionów dolarów.

Umiędzynarodowienie organizacji terrorystycznych podniosło zamachy terrorystyczne z rangi przygotowania do wojny partyzanckiej, do samodzielnej strategii polityczno-militarnej. W ten sposób polityczne ograniczenia przemocy zeszły na plan dalszy, a sukces jest mierzony według liczby zabitych, wielkości wyrządzonych szkód, a przede wszystkim według intensywności informacji na temat zamachu (9). Takim tokiem myślenia charakteryzowali się właśnie zamachowcy z 11 września 2001 roku, dokonując spektakularnych zamachów na World Trade Center i Pentagon. W ten sposób taktyka terrorystów w przekształciła się z walki mającej znamiona wojny partyzanckiej, w wojnę terrorystyczną prowadzoną na całym świecie, bez ograniczeń w wyborze ofiar.

Początki sakralizacji terroryzmu datuje się na lata 80. XX wieku, czyli okres po zwycięstwie rewolucji islamskiej w Iranie (10). Przemoc religijna stała się ostatecznym sposobem na wyrażenie poczucia niepewności i lęku, cechującym przede wszystkim społeczeństwa państw pozostających w tyle w dążeniu do dobrobytu. W państwach niehomogenicznych etnicznie to właśnie religia jest siłą konstytuująca wspólnotę i broniącą przed kulturową unifikacją, którą niesie ze sobą proces globalizacji (11). Terroryzm wyrosły na gruncie religijnym wyraźnie rozszerza definicję wroga. Nie ogranicza się jedynie do przedstawicieli władzy politycznej, ale dąży do osiągnięcia jak najwyższej liczby ofiar, tolerując straty po stronie swoich współwyznawców i usprawiedliwiając je koniecznością walki ze złem (12).

Wszystkie te przemiany doprowadziły do marginalizacji roli, jaką „strona trzecia” odgrywała w strategii terrorystów. Założenie, że „propaganda czynu”, którą terroryzm był na początku XX wieku, spowoduje efekt domina, czyli zmobilizuje masy do opowiedzenia się po stronie zamachowców i wzniecenia powstania, odeszło do lamusa. Nie znaczy to jednak, że terroryzm postmodernistyczny jest całkowicie różny od klasycznego. Oba mają wspólną najważniejszą cechę. Ich działanie jest bardziej ukierunkowane na psychiczne niż fizyczne efekty przemocy. Ataki na linie telekomunikacyjne, budynki rządowe, czy centra handlowe nie są spowodowane chęcią dokonania zniszczeń materialnych, ale wywołania powszechnego strachu, który sparaliżuje społeczeństwo przeciwnika i obnaży słabość jego administracji (13).
W ten sposób terroryzm objawia nam się jako metoda komunikacji, którą zamachowcy przekazują przesłanie swojemu przeciwnikowi i starają się przeforsować własne cele. Zamachy na koszary amerykańskich Marines w Bejrucie i Rijadzie nie miały na celu fizycznego osłabienia oddziałów wroga stacjonujących na Bliskim Wschodzie. Były pytaniem postawionym politykom i społeczeństwu amerykańskiemu – czy są gotowi, w przypadku niewycofania swoich wojsk z regionu, ponieść koszty takiego ataku raz jeszcze? Zgodnie z Clausewitzowską definicją, według której akty przemocy mają zmusić wroga do wypełnienia woli przeciwnej jego celom i zamiarom, to nie zniszczenie jego środków militarnych, ale demonstracyjne akty przemocy mają złamać jego wolę polityczną (14).

Ewolucję przeszła struktura organizacji terrorystycznych. Z grup bojowników działających nieraz na zapleczu ugrupowań politycznych (zwłaszcza org. terrorystyczne o charakterze separatystycznym), stały się doskonale prosperującymi organizacjami ekonomicznymi. Oprócz realizacji wytyczonych sobie celów, współczesna organizacja terrorystyczna sama musi zadbać również o sprawny system dowodzenia, finansowania, rekrutacji i szkolenia nowych członków oraz transport broni i materiałów niezbędnych do przeprowadzania zamachów. Ekonomizacja terroryzmu posunęła się tak daleko, że w literaturze pojawiła się nowa kategoria tak zwanych „fałszywych ugrupowań terrorystycznych” (15). Są to organizacje, których wyłącznym celem jest akumulacja zysków, a żądania polityczne wykorzystują tylko i wyłącznie dla zdobywania pieniędzy.

Nie znaczy to jednak, że organizacje terrorystyczne są w stanie funkcjonować bez zagwarantowania sobie wpływów przychodów finansowych zapewniających rentowność. Pod tym względem przypominają organizacje określane przez ekonomistów jako „non-profit”, pełniące pewną misję wobec społeczeństwa lub jego części oraz zaspokajając lukę w potrzebach ludzkich, powstałą w skutek zawodności rynku i państwa. Tego typu organizacje są zazwyczaj finansowane ze składek ich członków i darowizn sponsorów. Należy jednak pamiętać, że organizacje terrorystyczne, w większości państw, działają nielegalnie, co zmusza je do funkcjonowania w konspiracji i ciągłego unikania służb bezpieczeństwa. To skutecznie utrudnia pozyskiwanie sponsorów, nowych członków i zbieranie funduszy (16). W państwach, gdzie władza centralna jest słaba, ewentualnie godzi się na istnienie ugrupowań terrorystycznych na swoim terenie, lub otwarcie wspiera terroryzm, tego typu organizacje gromadzą fundusze, prowadząc legalną działalność gospodarczą bądź nielegalną działalność przemytniczą, handel bronią i narkotykami.

Wraz z rozwojem terroryzmu międzynarodowego, zmianom uległa struktura organizacji terrorystycznych. Wiele spośród nich, z jednolitego ugrupowania działającego w obrębie danego państwa, przekształciło się w organizacje o zdecentralizowanej strukturze sieciowej. W ten sposób, w przypadku wykrycia jednej z komórek, pozostałe mogą kontynuować działalność dzięki swojej autonomiczności. Posiadają wiele samodzielnych pionów zajmujących się działalnością społeczną i medyczną, zbieraniem funduszy, rekrutacją ochotników, wywiadem, planowaniem i przeprowadzaniem zamachów oraz działalnością ideologiczną, lub religijną (17). Prowadząc swoją działalność nie pozostają w granicach jednego państwa. Rozwinięte islamskie ugrupowania terrorystyczne reprezentujące silnie antyzachodnie poglądy są tego doskonałym przykładem. Pozyskując nowych członków, prowadzą agitację na wyższych uczelniach i w szkołach koranicznych całego świata arabskiego, a także zatrudniając byłych mudżahedinów – weteranów walk w Afganistanie. Ochotnicy są później szkoleni w obozach treningowych, na terenie państwa udzielającego schronienia organizacji (18). Jeśli jest to możliwe, obozy szkoleniowe tworzone są też na terenie kraju, gdzie przeprowadzane mają być zamachy. Stanowi to jednak poważne wyzwanie
i utrudnienie dla terrorystów, którzy muszą szkolić swoich ochotników na terenie monitorowanym przez służby bezpieczeństwa.

Sposób dowodzenia i struktura wojskowa różnią się w zależności od organizacji, niemniej jednak wyodrębnić można charakterystyczny szkielet. Zazwyczaj pion wojskowy jest podzielony na kilka komórek odpowiedzialnych za różne rodzaje uzbrojenia i stosujących odmienną taktykę przeprowadzania zamachów. Na czele ugrupowania najczęściej stoi Rada, składająca się z przywódców politycznych lub religijnych, dowódców wojskowych oraz komendantów poszczególnych pionów organizacji (19). Taka struktura, przypominająca system zarządzania korporacjami międzynarodowymi, zapewnia organizacji terrorystycznej sprawne dowodzenie i umożliwia utrzymywanie stanu zagrożenia w wielu miejscach równocześnie.

Terror państwowy jest zjawiskiem znanym od stuleci. Stosowali go Mongołowie, jakobini, komuniści i naziści. Nowością jest natomiast terroryzm wspierany, inspirowany, a nieraz nawet sponsorowany przez państwa, które traktują go jako świadomy i niezbyt kosztowny instrument polityki zagranicznej. Bruce Hoffman początek tego zjawiska datuje na listopad 1979 roku, gdy irańscy studenci zajęli amerykańska ambasadę w Teheranie, słusznie dopatrując się w tym inspiracji ze strony rządu. Uwięzienie personelu ambasady i nieudana próba odbicia zakładników były brzemienne w skutki. Prezydent Stanów Zjednoczonych – Jimmy Carter – przegrał walkę o reelekcję. Był to dopiero początek szerszej, inspirowanej przez Iran, kampanii terrorystycznej przeciwko USA i ich sojusznikom, której celem było usuniecie amerykańskich wpływów z Bliskiego Wschodu (20).

Korzyści z takiego układu są obopólne. Akty przemocy dokonywane przez terrorystów pracujących „po cichu” są dla rządów stosunkowo niedrogie. Jeśli są przeprowadzane odpowiednio, stanowią również pozbawiony ryzyka sposób zaatakowania silniejszego wroga, pozwalając przy tym uniknąć potępienia czy odwetu. Tego typu związek zwiększa również możliwości i zdolności operacyjne terrorystów, którzy mogą korzystać
z zasobów dyplomatycznych, wojskowych i wywiadowczych całego aparatu państwowego (21). Jednak przede wszystkim daje im schronienie i stwarza lepsze warunki szkolenia.

W 1996 roku Departament Stanu USA stworzył wykaz siedmiu krajów, wspierających terroryzm. Znalazły się na niej: Kuba, Iran, Irak, Libia, Korea Północna, Sudan i Syria (22). Wymowny jest fakt, że do czasu II wojny w Iraku, żadne z państw nie zostało skreślone z tej listy. Dzieje się tak dlatego, że sponsorowanie terroryzmu jest dla państw bardzo tanim i trudnym do udowodnienia sposobem stosowania siły. Nawet sankcje ekonomiczne i militarne nie są w stanie zmusić państw patronującym międzynarodowemu terroryzmowi do zmiany polityki. Co gorsza, represje wojskowe często przynoszą odwrotny skutek od zamierzonego. W 1986 roku dokonano zamachu na nocny klub w Berlinie Zachodnim, w którym zginęło dwóch amerykańskich żołnierzy, a kilkuset zostało rannych. Stany Zjednoczone winą obarczyły reżim M. Kaddafiego i dokonały odwetowych bombardowań na cele w Trypolisie i Bengazi. Libia obawiała się samodzielnie podjąć bezpośrednią akcję przeciwko USA, ponieważ spowodowałaby w ten sposób dalsze bombardowania. Dlatego wynajęła na swoje usługi ugrupowanie terrorystyczne, znane jako Japońska Czerwona Armia, kierowane przez Fusako Shigenobu. Specjalnie na potrzeby tego zlecenia ugrupowanie przyjęło nazwę Antyimperialistycznych Brygad Międzynarodowych. W ramach zemsty ugrupowanie przeprowadziło ataki na amerykańskie ambasady w Dżakarcie, Rzymie i Madrycie. Dzięki skorzystaniu z usług organizacji terrorystycznej Libia uniknęła dalszych represji militarnych (23).

Członkowie organizacji terrorystycznej, wspieranej lub wynajętej przez państwo, wcale nie muszą identyfikować się ze sprawą swojego sponsora. Mogą wykonywać zlecenia o podłożu religijnym, separatystycznym, lub ideologicznym i nie być przy tym fanatykami (24). Wyraźny schyłek ideologii nacjonalistycznych obok umiędzynarodowienia i wzrostu fundamentalizmu religijnego jest kolejną cechą charakterystyczną dla terroryzmu ponowoczesnego. Niektórzy terroryści przypominają najemników, dla których sposobem na życie jest walka, tak jak dla członków Organizacji Abu Nidala, czy Japońskiej Czerwonej Armii. Wykonywali oni zlecenia dla Syrii, Libii i Iraku zbijając w ten sposób fortunę. Obecnie najemni terroryści działają w Czeczenii, Iraku i Afganistanie.

Rozwój technologiczny, umiędzynarodowienie się terroryzmu i wykorzystywanie go przez państwa, jako elementu polityki zagranicznej, przyczyniło się do rozwoju super i infoterroryzmu – zjawisk wcześniej nieznanych. O ile terroryści określani mianem ponowoczesnych nie zrezygnowali z tradycyjnych środków prowadzenia walki, o tyle trudno nie zauważyć pewnych zmian w tym zakresie. Systematycznie modernizowane materiały wybuchowe i broń palna, są ciągle dominującymi instrumentami przeprowadzania zamachów. Mimo to współcześni terroryści nieraz potrafią „zaskoczyć” służby bezpieczeństwa pomysłowością i wykorzystaniem broni, do której nie posiadali wcześniej dostępu (25). Tak stało się w 1995 roku, gdy japońska sekta Aum Shinrikyo dokonała gazowego ataku na tokijskie metro oraz w 2001 roku, gdy zamachowcy z ugrupowania Osamy ibn Ladena wykorzystali samoloty pasażerskie do ataku na wieżowce w Nowym Jorku i Pentagon. W pierwszym przypadku terroryści wykorzystali broń masowego rażenia, natomiast w drugim posłużyli się pozornie niegroźnym narzędziem do przeprowadzenia najkrwawszego zamachu terrorystycznego w historii.

O ile terroryści dokonywali już zamachów z wykorzystaniem broni masowego rażenia, o tyle były to nieliczne przypadki. Dlatego zamachy z użyciem broni chemicznej, biologicznej, lub nuklearnej postrzegane są w kategoriach przyszłości i dalszej ewolucji zjawiska terroryzmu. Niemniej jednak superterroryzm jest perspektywą budzącą niepokój. Hamulce, które ograniczały terrorystów działających jeszcze kilkanaście lat wcześniej okazują się nieskuteczne wobec dzisiejszych zamachowców działających z pobudek religijnych (np. al-Kaida) lub nacjonalistyczno-religijnych (np. Hamas, Hezbollah). Również technologiczna bariera utrudniająca dostęp terrorystów do broni nuklearnej może niedługo okazać się łatwiejsza do pokonania. Wpływ na to ma chaos i mniej restrykcyjna kontrola nad radzieckim arsenałem nuklearnym po upadku ZSRR oraz pojawienie się aspiracji atomowych takich państw jak Iran czy Korea Północna. Zagrożenie jest tym większe, że w posiadanie broni jądrowej może wejść państwo aktywnie wspierające terroryzm, gotowe złamać memorandum na niewykorzystywanie broni nuklearnej,
a nieposiadające odpowiednich środków przenoszenia.

Bariera technologiczna jest zdecydowanie cieńsza w przypadku broni biologicznej lub chemicznej. Bronie te są przede wszystkim tańsze i możliwe do wyprodukowania nawet w domowych warunkach, w przeciwieństwie do broni nuklearnej. Specjaliści od terroryzmu zgadzają się co do opinii, że wykorzystanie którejś z tych broni jest realnym ryzykiem. Udowodnili to terroryści z sekty Najwyższa Prawda rozpylając gaz w tokijskim metrze, oraz prawdopodobnie członkowie Al-Kaidy, rozsyłając listy z bakteriami wąglika (26). Szczególnie zabójcza jest broń biologiczna, ponieważ sama się namnaża i rozprzestrzenia, za pośrednictwem osób zakażonych. W związku z tym skutki ataku terrorystycznego mogą być odczuwalne na większym obszarze, niż w przypadku wykorzystania broni chemicznej, a nawet nuklearnej (27).

Niemniej jednak wykorzystanie broni nuklearnej, biologicznej lub chemicznej niesie ze sobą skutki, które mogą skutecznie odstręczać terrorystów. Są to, ciągle istniejące, trudności techniczne oraz obawa przed reakcją opinii publicznej, która spowodowałaby zdecydowana reakcję służb bezpieczeństwa. Dochodzi do tego jeszcze jeden czynnik, wspomniany już wcześniej – atak przy wykorzystaniu konwencjonalnych środków może być równie śmiercionośny, co przy użyciu broni biologicznej lub chemicznej, a jest dużo łatwiejszy do przeprowadzenia.

Podsumowując, zjawisko terroryzmu pod koniec XX i na początku XXI wieku przeszło przeobrażenie. Współcześnie obok terroryzmu klasycznego współistnieje znacznie groźniejsza forma przemocy – określana w literaturze jako terroryzm ponowoczesny. Terroryści wpisujący się w ten model prowadzenia walki nie dokonują szczegółowej selekcji celów, nie wysuwają racjonalnych żądań, ani nie formułują przesłania do tak zwanej „strony trzeciej”. Motywy nimi kierujące mają najczęściej charakter religijny, a przeprowadzenie zamachu podnoszone jest do rangi aktu sakralnego (28). Rozszerzenie definicji wroga oraz ewolucja metod przeprowadzania ataków terrorystycznych spowodowała wzrostu liczby ofiar zamachów. Współczesny, coraz bardziej brutalny i nieprzewidywalny, terroryzm rzuca wyzwanie bogatym i wysoko rozwiniętym państwom, o demokratycznym, a zatem bardzo wrażliwym, systemie sprawowania władzy.

Autor: Bolesław Madej

Przypisy

1. Znana pod nazwą: Narodnaja Wola

2. Wojciech Jagielski, Terroryzm – efekt domina, „Znak”, Nr 590-592, Lipiec/Sierpień 2004

3. Walter Laqueur, Postmodern Terrorism: New Rules for an Old Game, “Foreign Affairs”, Vol. 75, No. 5, September/October 1996, s. 24-36

4. Ibid.

5. Herfried Munkler, Strach oznacza klęskę – strategia terroryzmu, a obrona demokracji, „EUROPA”, Nr 36/2006, s. 7

6. Tenże, Wojny naszych czasów, Wydawnictwo WAM, Kraków 2004, s. 134-138

7. Szymon Wudarski, Odideologizowanie nowoczesnego terroryzmu [w:] Terroryzm – Anatomia zjawiska, pod red. Krzysztofa Liedela, Wydawnictwo Naukowe SCHOLAR / Collegium Civitas Press, Warszawa 2006, s. 198-204

8. Herfried Munkler, Wojny…, op. cit., s. 134-138

9. Ibidem.

10. Mimo, że od 1928 r. działało Stowarzyszenie Braci Muzułmanów to apogeum terroryzmu religijnego przypadało po rewolucji irańskiej.

11. Bartosz Bolechów, Terroryzm w świecie podwubiegunowym – przewartościowania i kontynuacje, Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2002, s. 488-494

12. Herfried Munkler, Wojny… op. cit., s. 134-138

13. Tenże, Strach…, op. cit., s.7

14. Tenże, Wojny…, op. cit. s. 129-134

15. Michał Jaworski, Ekonomia a terroryzm, [w:] Terroryzm…, op.cit s. 21-65

16. Ibid.

17. Dominik Duda, Terroryzm Islamski, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2002, s. 82-86

18. Ibidem

19. Ibidem

20. Bruce Hoffman, Oblicza Terroryzmu, Politeja, Warszawa 1999, ss. 176-177

21. Ibidem, s. 177-178

22. Ibidem, s. 182

23. Ibidem, s. 178-180

24. Ibidem, s. 178

25. Bartosz Bolechów, op.cit, s. 496-497

26. Mimo śledztwa prowadzonego przez FBI brak jest jednoznacznych dowodów łączących al-Kaide z wysyłanymi listami zawierającymi wąglik. Bartosz Węglarczyk, Co szykuje al Kaida, „Gazeta Wyborcza” z 30 czerwca 2004, s. 5.

27. Bartosz Bolechów, op. cit. s. 504-505

28. Robert Borkowski, Terroryzm ponowoczesny, Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2006, ss. 50-58

Comments are closed.