Przemoc w ruchu ekologicznym

Dodane przez admin dnia 10/27/2004 w kategorii Ciekawe artykuły | komentarze

Przemoc w ruchu ekologicznym:
od obywatelskiego nieposłuszeństwa do terroryzmu
(przypadek Earth Liberation Front)

Tragedia 11 września 2001 r. stawiając na pierwszym planie zagrożenie ze strony terroryzmu międzynarodowego przyćmiła fakt, że USA borykają się też z terroryzmem rodzimego chowu. A na wewnętrznym froncie najbardziej zapalnym odcinkiem nie pozostaje ani skrajna lewica, której terroryzm wydaje się mieć swe apogeum już za sobą, ani mniejszości etniczne, rasowe i wyznaniowe, ani nie nawet rozreklamowana skrajna prawica wraz z ruchem anty-aborcyjnym – tylko radykalni ekologiści. W marcu 2001 r. FBI uznało Earth Liberation Front za najgroźniejszą rodzimą grupę terrorystyczną, czemu wtórowały media. „New York Post” nazwał ELF „nową i okropną twarzą ekologizmu”, „Washington Times” w artykule “War against eco-terrorists” (7 X 2001) napisał: „ELF i ALF mogą być nazwane kluczowymi ogni-wami w sieci wojowniczych grup ekologicznych – eko-al-Kaida”.

1. Geneza

Współczesny ekologizm zrodził się w latach 60. Wcześniejszy ruch ochrony przyrody (Sierra Club zał. 1892, National Audubon Society zał. 1905, Wilderness Society zał. 1935) miał charakter apolityczny, koncentrował się na problemach środowiskowych, reprezentował establishment społeczny. W latach 60. wzrosła świadomość ekologiczna społeczeństwa ame-rykańskiego, do czego przyczyniły się książki takie jak „Silent Spring” Rachel Carson (1962), „The Quiet Crisis” Stewarta Udalla (1963), „The Population Bomb” Paula Ehrlicha (1968), „The Closing Circle” Barry’ego Commonera (1971). Pod wpływem radykalnego ruchu kon-sumenckiego Ralpha Nadera (Raiders 1968, Public Citizen 1971) środowisko naturalne za-częto traktować w kategoriach postulatu społecznego – „prawa” przysługującego obywatelo-wi: w 1969 r. na konferencji „Prawo i środowisko” w Virginii ruch konsumencki przyjął po-stulaty ekologiczne, rok później sformułowane zostało tzw. piąte prawo konsumenta („prawo do środowiska fizycznego odpowiadającego wymaganiom ludzkiego organizmu i wysokiej jakości życia”). Tradycyjne organizacje ochroniarskie przeżywały napływ nowych członków; zwłaszcza po Dniu Ziemi 1970 r. radykałowie zaangażowani w ruchu antywojennym odkryli nowe pole konfrontacji z systemem – środowisko (jak wspominał Dave Foreman „Na spotka-niach grup ochrony przyrody obok eleganckich panów ze schludnym przedziałkiem zaczęli pojawiać się brodacze, a retoryka tych grup stała się bardziej zapalczywa”). Popularność zdo-był tzw. ekotaż (taki tytuł nosił wydany w 1972 r. podręcznik, owoc ogólnokrajowego kon-kursu na projekty sabotażu w obronie przyrody), np. na początku lat 70. grupa studentów University of Arizona – Eco-Raiders – dewastowała place budowy protestując przeciw zasie-dlaniu pustyni. Zaczęły powstawać nowe grupy o ekoanarchistycznym charakterze takie jak Black Mesa Defense w Santa Fe (Jack Loeffler), wspierająca Nawaho przeciw kopalni od-krywkowej, czy pismo „Environmental Action”. W starych dochodzi do rozłamów, np. w 1969 r. David Brower, usunięty ze stanowiska dyrektora wykonawczego Sierra Club za kon-frontacyjne nastawienie, tworzy w San Francisco organizację Friends of the Earth. W 1971 r. w Klubie ma miejsce kolejna fronda: Jim Bohlen oraz Irving i Dorothy Stowe chcąc zaprote-stować przeciw próbom nuklearnym na Aleutach zakładają grupę „Don’t Make a Wave”, przemianowaną wkrótce na Greenpeace.

Równoległym nurtem płynął ruch animalistyczny. Ruch ochrony zwierząt zradykalizował się na początku lat 70. pod wpływem emerytowanego dokera i związkowca Henry’ego Spi-ra’y, który wniósł weń taktykę robotniczych protestów. Zafascynowany książką „Animal libe-ration” powiódł setki demonstrantów do nowojorskiego Muzeum Historii Naturalnej (tzw. Great Mascara War), potem wszczął kampanię przeciw przemysłowi kosmetycznemu ekspe-rymentującemu na królikach. W 1977 r. ma miejsce pierwsza akcja uwolnienia zwierzęcia – grupa Underground Railroad wypuściła dwa delfiny z morskiego laboratorium University of Hawaii.

Radykalny ekologizm okazał się jednak zjawiskiem nietrwałym – swoje apogeum osiągnął w 1972 r., potem zaniknął. Paradoksalnie – zabił go sukces. Coraz większa popularność haseł ekologicznych, coraz większa spolegliwość administracji wobec nich sprawia, że organizacje ekologiczne profesjonalizują się , a co za tym idzie – łagodnieją; dotyczy to nawet takich „re-wolucyjnych” grup jak Friends of the Earth. Kontestacja lat 60. wycisnęła jednak na ruchu ochrony przyrody trwałe piętno: o ile wcześniejsi „proto-ekologiści” nie interesowali się pro-blemami społecznymi, o tyle nowa generacja ujmowała kwestię ochrony środowiska w spo-sób „holistyczny” – w jej społeczno-politycznym kontekście, co prowadziło w kierunku anty-kapitalizmu.

Niebawem jednak następuje odrodzenie radykalizmu. Kolejne zwycięstwa na równi z oportunizmem i biurokratyzacją ekologicznego mainstreamu prowokują ultrasów do wysu-wania coraz dalej idących żądań i wykorzystywania coraz ostrzejszych środków. Widać to na przykładzie Greenpeace. Ta secesja z szacownego Sierra Club sięgnęła po akcję bezpośred-nią, skutecznie stosując taktykę „żywych tarcz”: aktywiści próbowali zapobiegać wybuchom jądrowym udając się w ich pobliże (Aleuty, Mururoa), sabotowali połowy wielorybów lawi-rując pontonami między zwierzętami a wielorybnikami (projekt AHAB), uniemożliwiali zrzuty odpadów radioaktywnych i chemicznych w głębiny, zasłaniali swymi ciałami foki przed myśliwymi, itp. Radykałowie uważali jednak, że trzeba iść dalej. W 1977 r. Paul Wat-son, usunięty z zarządu Greenpeace, utworzył Sea Shepherd Conservation Society. Specjalno-ścią tej organizacji stały się akcje przeciw poławiaczom wielorybów polegające np. na tara-nowaniu statków wielorybniczych specjalnymi jednostkami wzmocnionymi betonem.

W USA na czołowego eksponenta radykalizmu ekologicznego wyrosła grupa Earth First!. Utworzyli ją dysydenci z The Wilderness Society (Susan Morgan, Bart Koehler), Sierra Club (Ron Kezar) i Friends of the Earth (Howie Wolke) pod przywództwem działacza TWS Dave’a Foremana; ojcem duchowym ruchu został „konserwatywny anarchista”, pisarz Edward Abbey. Swe pierwsze ogólnokrajowe zgromadzenie EF! odbyło 21 III 1981 r. na za-porze w Glen Canyon. Earth First! występując przeciwko wyrębowi lasów, górnictwu, budo-wie dróg, rozwojowi przedmieść i spółkom energetycznym zastosowała radykalną taktykę nieposłuszeństwa obywatelskiego i sabotażu, obok tradycyjnych pikiet takie metody jak np. tree-sitting (okupowanie drzew) i tree-spiking (szpikowania drzew długimi gwoździami). Nasiliły się anonimowe na ogół akcje dywersyjno-sabotażowe. Jeszcze 27 IV 1980 r. znisz-czony został helikopter rozpylający środek chwastobójczy koło Takilma (Oregon); People’s Brigade for a Healthy Genetic Future powtórzyła ten wyczyn rok później w pobliżu Toledo. 4 VII 1981 r. blisko Moab (Utah) obalone zostały słupy wysokiego napięcia, w tym samym roku zaatakowano linię energetyczną w górach Tucson, krytykowaną z powodu szpecenia krajobrazu. Podręcznikiem „ekotażystów” stała się wydana w 1985 r. książka Foremana „Ecodefense: A Field Guide to Monkey-wrenching”. Wedle je wskazówek przeprowadzonych zostało wiele akcji – głównie przeciw wyrębowi lasów – w Oregonie, Północnej Kalifornii, Montanie i stanie Waszyngton. „Earth First! Journal” oceniał koszty ekotażu w lasach pań-stwowych na 20-25 mln USD rocznie (według Stowarzyszenia Drwali Oregonu przeciętny akt ekotażu kosztował 60.000 USD).

7 XI 1987 r. ujawniła się bojówka Evan Mecham Eco-terrorist International Conspiracy (EMETIC) grożąc sabotażem ośrodka narciarskiego Fairfield Snowbowl w Flagstaff. EME-TIC przeprowadził kilka akcji sabotażowych ale grupa była infiltrowana przez Michaela Fa-ina, agenta FBI. 30 V 1989 Mark Davis, Margaret Millet i Marc Baker zostali zatrzymani w Wenden (Arizona) podczas niszczenia linii energetycznych prowadzących do elektrowni ją-drowej Palo Verde (akcja ta miała poprzedzać ataki na instalacje nuklearne w Kalifornii, Ari-zonie i Kolorado). Mimo to latem 1989 r. działania ekologistów uległy radykalizacji. Między listopadem 1989 i grudniem 1990 r. ekotażyści w samej tylko Północnej Kalifornii przepro-wadzili dziewięć zamachów (m.in. podpalenia domów towarowych w Bay Area, uszkodzenie linii energetycznej w Watsonville).
W tym samym roku co EF! powstała czołowa organizacja animalistyczna: People for Ethi-cal Treatment of Animals, założona w Norfolk (Virginia) przez Angielkę Ingrid Newkirk; niebawem osiągnęła liczebność 600.000 członków. Rok wcześniej ujawniły się w USA ko-mórki ALF: sabotażyści włamali się do laboratoriów w New York University Medical Center i wypuścili trzymane tam zwierzęta. Odtąd ataki były coraz częstsze. Na Boże Narodzenie 1983 r. bojownicy ALF zaatakowali UCLA Medical Center’s Research and Education Insti-tute w Torrance (Kalifornia), 9 XII 1984 City Hope National Medical Center w Duarte (Kali-fornia), 20 IV 1985 obiekty University of California w Riverside, 15 IV 1987 laboratorium weterynaryjne University of California w Davis, w październiku 1986 r. University of Ore-gon, w kwietniu 1989 r. University of Arizona…
Podobna taktyka i zbliżone cele sprzyjały konwergencji obu ruchów. W 1987 r. radykalni ekologiści i obrońcy praw zwierząt spotkali w okolicach Baker (Kalifornia), by sabotować polowania na owce wielkorogie (bighorn). Jak napisał jeden z dziennikarzy: „Radykalni działacze ekologiczni […] nie rozumieli, dlaczego obrońcy praw zwierząt kradli szczury labo-ratoryjne ze szkół medycznych ale nie popierali ochrony obszarów dziewiczych. Tymczasem obrońcy praw zwierząt zastanawiali się, dlaczego działacze ekologiczni twierdzili, że troszczą się o zwierzęta, ale objadali się cheeseburgerami z bekonem.” Mimo to porozumienie zostało nawiązane zapoczątkowując wspólne sabotaże polowań na łosie, niedźwiedzie i bizony.

By dopełnić panoramy ekologicznego ekstremizmu wspomnijmy jeszcze o „anarchistycz-nej grupie FC”, pod którym to szyldem ukrył się „Unabomber” – Theodore Kaczynski. Po-cząwszy od 25 V 1978 r. (pierwszy zamach) do aresztowania na początku kwietnia 1996 r. „Unabomber” dokonał 16 ataków bombowych na naukowców i menadżerów (z apogeum w 1985 r.); w odróżnieniu od swych ideowych komilitonów starał się zabijać. Swoje credo Ka-czynski zawarł w antytechnologicznym manifeście „The Industrial Society and its Future”, opublikowanym 22 IX 1995 przez „Washington Post”.

Tymczasem w Earth First! narastał rozłam. Konfrontacyjna taktyka EF! od początku przy-ciągała ultralewicowców, takich jak Mike Roselle, były członek lewacko-hippiesowskiej Yo-uth International Party, czy Judi Bari, pacyfistka i działaczka związkowa. Lewica zdobyła przewagę w Północnej Kalifornii, Oregonie i stanie Waszyngton. Foreman wspominał: „Pre-sja i infiltracja ze strony lewicy głoszącej hasła walki klas i sprawiedliwości społecznej oraz prześladowanie przez FBI – przyśpieszyły to zróżnicowanie. […] wyłonił się silny odłam na Zachodnim Wybrzeżu, który […] czerpie inspirację bardziej z pism Abbie’go Hoffmana niż Edwarda Abbey’a”. W rezultacie „Coraz więcej starych wyjadaczy EF! rezygnuje z przyjazdu na doroczne Round River Rendezvous, ponieważ czuje, że te spotkania przedzierzgnęły się w hipisowsko-punkowe zloty”. Aresztowanie Foremana w czerwcu 1989 r. (w związku ze spra-wą EMETIC) przyśpieszyło porażkę tradycjonalistów, nazwanych przez niemiecką anarchist-kę „frakcją kowbojsko-wieśniacką” (cowboy-and-redneck faction) – w następnym roku lewe skrzydło przejęło kontrolę nad „Earth First! Journal” a tradycjonaliści skupili się wokół „Wild Earth”.

Earth First! stało się już w tym czasie ruchem międzynarodowym, zdobywając zwolenni-ków m.in. w Wielkiej Brytanii. W brytyjskim odgałęzieniu EF! w 1992 r. doszło do rozłamu: część członków protestując przeciw wyrzeczeniu się sabotażu przez organizację postanowiła utworzyć w Brighton nielegalny Earth Liberation Front. Wyraźna jest tu inspiracja ruchem animalistycznym, ELF i ALF ogłosiły zresztą deklarację solidarności (22 IX 1993). Brytyjską strategię przeniosła na grunt amerykański Bari, publikując w „Earth First! Journal” w lutym 1994 r. artykuł pt. “Monkeywrenching”, w którym domagała się poniechania przemocy.

Zmiana taktyki przez Earth First! zaowocowała narodzinami podziemia ekoterrorystyczne-go, które – rzec można – połączyło antykapitalistyczną ideologię lewicy z sabotażową taktyką prawicy EF!. 27 X 1996 r. Earth Liberation Front dał znać o swoim istnieniu podpalając cię-żarówkę US Forest Service w Detroit (Oregon). Sądzić można, że ruch ten wyrósł na styku Earth First! i ALF. W marcu 1997 r. ALF zadeklarował solidarność z ELF, zaczęto prze-prowadzać wspólne akcje.

2. Ideologia

Radykalny ekologizm rozwija się w dwóch zasadniczych kierunkach: ekologii społecznej (obciążającej ustrój winą za kryzys ekologiczny) i głębokiej ekologii (winiącej gatunkowy egoizm ludzi); pozycję pośrednią zajmują tu przeciwnicy technologii: neoluddyzm (m.in. Kirkpatrick Sale, organizator Drugiego Kongresu Luddystów w 1996 r.) i jego skrajna muta-cja – prymitywizm zogniskowany wokół pisma „Fifth Estate”. Ekologia społeczna to cały zespół ideologii charakteryzujących się przekonaniem, że dewastację przyrody zakończyć może radykalna transformacja ustrojowa usuwająca źródła zła: kapitalizm (ekosocjaliści sku-pieni wokół „Ecosocialist Review” – Barry Commoner, James O’Connor), państwo i hierar-chię (ekoanarchiści, zwłaszcza z kręgu Murray’a Bookchin’a; także bioregionaliści z Planet Drum Foundation), patriarchat (ekofeministki) . Ideę głębokiej ekologii wysunął w 1973 r. Arne Naess, propagując „pogłębianie naszej identyfikacji ze wszystkimi formami życia i z Gają, naszą piękną, starą planetą”. Zasady współodczuwania i równości biocentrycznej roz-wijali m.in. Bill Devall i George Sessions przeciwstawiający „obronę integralności Natury” reformizmowi chroniącemu „zasoby naturalne”. Jeszcze dalej poszedł James Lovelock, który sformułował tzw. „hipotezę Gai”: cała biosfera Ziemi tworzy jeden homeostatyczny orga-nizm. Ów biocentryzm, w myśl którego wszystkie formy życia mają równą wartość, łączy głęboką ekologię z ruchem wyzwolenia zwierząt. Ideologiem ruchu stał się Peter Singer publikując w 1975 r. książkę „Animal Liberation”, w której twierdził, że „[…] taki sam szacu-nek, jaki mamy dla życia ludzkiego, należy się również życiu zwierząt”. Teza, że zwierzęta tak samo jak ludzie odczuwają przyjemność i cierpienie, stała się dla Toma Regana podstawą sformułowania koncepcji praw zwierząt („The Case for Animal Rights”, 1983).

Szczególną wersję głębokiej ekologii stanowiła ideologia Earth First! W odróżnieniu od innych ekologicznych radykałów Dave Foreman wywodził się z prawicy: był skautem, człon-kiem Young Americans for Freedom, wolontariuszem senatora Barry’ego Goldwatera. Inspi-rację Foremana – myśliwego, miłośnika muzyki country, fascynata kowbojskiego stylu życia – stanowiła przede wszystkim mitolologia Dzikiego Zachodu, która po II wojnie światowej przyjęła postać tzw. survivalizmu. Dopiero antyekologiczna tzw. Sagerbrush Rebellion w 1980 r., dokonana przez prawicę pod hasłem prywatyzacji gruntów publicznych sprawiła, że, jak pisze Foreman, „ostatnia łuska spadła mi z oczu”.

Radykalizacja poglądów skłaniała do poszukiwania nowych idei. Z socjobiologii zaczerp-nięto przekonanie o zwierzęcości człowieka, z maltuzjanizmu – tezę o przeludnieniu Ziemi, z neoprymitywizmu – wrogość wobec technologii. Wyznaniem wiary stała się jednak przede wszystkim deep ecology z ideą jedności biosfery. Z tego wynikała lojalność wobec całej przy-rody a nie tylko swego gatunku, co miało wyraźnie mizantropijne konsekwencje: ludzkość uznana została za „chorobę Ziemi”. W artykule z 1987 r. Christopher Manes (aka Miss Ann Thropy) pisał, że jedynym sposobem odrodzenia przyrody jest odbudowa społeczeństwa zbie-racko-łowieckiego, co z kolei wymaga obniżenia liczby ludności do 20 % poziomu obecne-go. Charakterystyczny dla ideologii Earth First! jest apokaliptyczny rys: „[…] w batalii o ochronę przyrody chodzi nie tylko o ocalenie możliwości wypoczynku na łonie natury, […] ani o ‘mądre zagospodarowanie i wykorzystanie’ zasobów naturalnych. Jest to bitwa o życie, o dalsze trwanie ewolucji”. Wśród zasad konstytuujących światopogląd EF! poczesne miejsce zajmowało wreszcie „nieakceptowanie racjonalizmu jako jedynego dopuszczalnego sposobu myślenia”.

Programowy irracjonalizm i niechęć do idei postępu nie były jedynymi punktami konflik-tującymi EF! z lewicą. Foreman wielokrotnie dystansował się od niej, pisząc np. że „[…] natu-ralny konserwatyzm ruchu obrońców przyrody każe im wystrzegać się zbytniego przylgnięcia do lewicujących grup”. Podkreślał swe poszanowanie własności prywatnej (choćby przez poniechanie działania w prywatnych lasach) i wolnej konkurencji (sympatyzując np. z liberta-riańskimi koncepcjami Randala O’Toole), krytykował „marksistowską wiarę w szlachetny proletariat” i faworyzowanie mniejszości etnicznych czy rasowych, proklamował, że celem EF! „nie jest obalenie jakiegokolwiek systemu społecznego, politycznego czy ekonomiczne-go”. Z jednej strony silne były w ideologii EF! wątki anarchistyczne (Foreman: „Państwo i wszystkie elementy, które się nań składają, istnieją przede wszystkim po to, żeby bronić – jeśli trzeba przy użyciu śmiercionośnej siły – władzy oraz statusu ekonomicznego i filozoficznego establishmentu”), z drugiej – swoisty patriotyzm lokalny, który niebawem został przetworzo-ny w ideologię bioregionalizmu (Abbey: „Sprzeciwiajcie się niszczeniu naszej ojczyzny przez siły obcych z Houston, Tokio, Manhattanu, Waszyngtonu i z Pentagonu”). Najwięcej kontro-wersji wywoływała wszakże kwestia przeludnienia, której refleksem był opór przeciw imigra-cji: „Zgoda na to, że USA będą krajem napływowym, nie rozwiąże problemów Ameryki Ła-cińskiej, spowoduje za to więcej zniszczenia tego, co nienaruszone”. Kwintesencją poglą-dów społecznych Foremana było twierdzenie, że „Earth First! nie jest na lewicy ani na prawi-cy, ani nawet na przedzie”.
Radykalizm celów pociągał za sobą radykalizm środków. Aktywiści EF! doszli do wnio-sku, że tradycyjne metody działania, takie jak lobbying polityczny czy kampanie medialne są nieskuteczne, i zwrócili się ku bardziej radykalnym – nieraz nielegalnym – formom protestu. Oparciem była tu cała amerykańska tradycja nonkonformistyczna, swymi korzeniami tkwiąca jeszcze w Reformacji – Foremana pisał: „[…] łamiemy niesprawiedliwe prawa polityczne, by być posłusznym wyższym prawom etycznym […]”. Wykroczono jednak poza pokojowe for-my nieposłuszeństwa obywatelskiego sięgając po sabotaż. „Nadszedł czas, by kobiety i męż-czyźni […] wetknęli klucz francuski w tryby machiny, która niszczy rodzimą różnorodność przyrodniczą”, wzywał Foreman. Inny Earth Firster, Mike Roselle, podnosił temperaturę: „…To jest Dżihad, koleś. Tu nie ma żadnych niewinnych widzów, ponieważ w tych despe-rackich godzinach widzowie nie są niewinni”.

Największe kontrowersje wzbudzała taktyka szpikowania drzew gwoździami, które nisz-cząc piły drwali i robotników tartacznych stwarzały realne zagrożenie dla ich zdrowia. Wy-woływało to protesty ze strony lewego skrzydła EF! skupionego wokół Bari i Roselle’a, które postulowało stworzenie sojuszu z pracownikami przemysłu drzewnego; ich zdaniem sabotaż „izoluje i dyskredytuje nasz ruch, i odpędza niektórych naszych najlepszych aktywistów”. Kontrowersje nie ograniczały się do sfery taktyki. Grupie Foremana zarzucono seksizm, ra-sizm, społeczną reakcyjność, mizantropię, słowem – „ekofaszyzm”. Ideologia „nowego” EF! została nasycona duchowością New Age i elementami ekologii społecznej: antykapitalizmem, feminizmem, internacjonalizmem, pacyfizmem. Andrew McLaughlin głosił zbieżność głębo-kiej ekologii z socjalizmem i anarchizmem, Roderick Nash zaliczał nieludzkie gatunki do wyzyskiwanych mniejszości. Wyciszeniu uległy akcenty mizantropijne. Reprezentatywny dla nowej generacji EF! Rodney Coronado, z pochodzenia Indianin Yaqui, nie podzielał apoka-liptycznej wizji wedle której ludzie ostatecznie zniszczą Ziemię, wierzył w możliwość har-monijnego współżycia. Stwarzało to teoretyczne przesłanki do wyrzeczenia się przemocy.

Rozwiniętą teorią przemocy dysponowali natomiast animaliści – być może dlatego, że ich konsekwentnie biocentryczny światopogląd ułatwiał sięganie po nią. Skoro, jak powiedział ich rzecznik David Barbarash, „Nie widzimy różnicy między przyrodzonymi prawami czło-wieka i przyrodzonymi prawami zwierzęcia”, to logicznym może się wydawać poświęcenie życia człowieka w obronie życia zwierząt. ALF stawiał sobie dwa cele: taktyczny (ocalić tak wiele zwierząt jak to możliwe i bezpośrednio przerwać praktyki nadużywania zwierząt) oraz strategiczny (zakończyć wszelki ucisk zwierząt przez zmuszenie przedsiębiorstw wykorzy-stujących zwierzęta do zaprzestania działalności). Założyciel grupy Ronnie Lee oświadczył: „wydaje mi się zupełnie naturalnym i bardzo moralnym, by bezpośrednio interweniować w celu uratowania zwierząt od prześladowania. Oczywiście to często znaczyłoby łamanie pra-wa, ale wszak owo prawo było stanowione przez samolubny i arogancki gatunek ludzki bez brania pod uwagę zwierząt” („New Times”, marzec 1987). Środkiem ku temu miały być więc akcje bezpośrednie poprzez uwalnianie zwierząt lub zadawanie strat finansowych wyzyski-waczom zwierząt. Front koncentrował się na takich akcjach ze względu na ich efektywność. Powołując się na Foremana teoretycy ALF punktowali: „Ekstremalne działanie jest wyrafi-nowaną polityczną taktyką, która dramatyzuje zagadnienia i stawia je przed społeczeństwem, gdyż inaczej byłyby zignorowane w mediach; stosuje nacisk na korporacje i agencje rządowe, które inaczej mogłyby oprzeć się ‘legalnemu’ naciskowi ze strony przestrzegających prawa organizacji; i rozszerza spektrum działalności tak, że wywieranie nacisku przez grupy głów-nego nurtu nie jest uważane za ‘ekstremistyczne’.” Zarazem jednak odrzucano zarzuty eks-tremizmu, stosowania przemocy czy terroryzmu. „Całkowicie potępiam przemoc i ekstre-mizm”, mówił przedstawiciel brytyjskiej odnogi Frontu Robin Webb w czasie wizyty w USA, dodając od razu: „Nie potępiam jednak współczujących komand ALF”. Uznawano, że nawet zniszczenie własności nie jest terroryzmem, jeśli obyło się bez krzywdzenia żywych istot. „Nie uważamy zniszczenia własności, rzeczy, za przemoc. Jak przemoc może być skierowana przeciw czemuś, co nie jest żywe?”, głosił komunikat ALF z 24 X 1999 r. Wręcz przeciwnie – odwracano zarzut: „Prawdziwi terroryści są ludźmi i przedsiębiorstwami, które zadają ból i cierpienie milionom niewinnych zwierząt każdego dnia”. W tym ujęciu kampanie animali-stów nabierały wymiaru etycznego, stawały się wręcz nakazem sumienia. „To jest wojna, krwawa wojna, w której wszystkie ofiary były do tej pory po jednej stronie” (R. Webb). Po-równywano tu ruch animalistyczny do działalności abolicjonistów twierdząc, że „Każdy bo-jownik wolności był uważany za terrorystę”.

Ideologia ELF zdaje się być syntezą wszystkich powyższych nurtów. Oficjalne założenia Frontu głoszą: „1. zadać ekonomiczne straty tym, którzy czerpią zyski z niszczenia i eksplo-atacji środowiska naturalnego; 2. uświadomić społeczeństwo o okrucieństwach przeciwko Ziemi i wszystkim gatunkom zamieszkującym ją; 3. powziąć wszystkie konieczne środki ostrożności przeciw zaszkodzeniu jakiemukolwiek zwierzęciu, ludzkiemu i nie-ludzkiemu.” W komunikacie datowanym na 1 V 1997 ELF powoływał się na zarówno społeczną jak i głę-boką ekologię; obwieszczał inspirację XVII-wiecznymi lewellerami i diggerami, XIX-wiecznymi luddystami, współczesnymi zapatystami i squattersami-autonomistami – i, oczywi-ście, ALF. Cele, jakie sobie stawiał, łączyły postulaty ekologiczne („upadek przemysłu”), antykapitalistyczne („nastraszyć bogatych”) i anarchistyczne („podkopać fundamenty pań-stwa”). Antykapitalizm ściśle sprzężono z ekologizmem, gdyż „żądza zysku, generowana i wzmacniana przez społeczeństwo kapitalistyczne, niszczy całe życie na planecie”. Metodą działania miała być „akcja bezpośrednia”. Komunikat ELF głosił: „Zgodnie z zasadami spra-wiedliwości, wolności i równego traktowania całego niewinnego życia, segmenty globalnego ruchu rewolucyjnego już nie ograniczają swego rewolucyjnego potencjału przez odwoływanie się do błędnej, nieadekwatnej ideologii non-violence… My już nie zawahamy się podnieść broni by wprowadzić w życie sprawiedliwość, i by zapewnić niezbędną ochronę naszej plane-cie, którą dekady prawnych bitew, protestu i sabotażu gospodarczego zawiodły tak drastycz-nie.” Pismo Frontu „Resistance” uzasadniało tę orientację w typowy apokaliptyczny sposób: „Gdyby ktoś zaciskał ręce na twym gardle dusząc cię, czy zbierałbyś podpisy pod petycją aby grzecznie go prosić o powstrzymanie się? Albo pozostawałbyś bezwolny w symbolicznym geście odmowy współpracy? Mamy nadzieję, że obroniłbyś się wszelkimi koniecznymi środ-kami!”. Najskuteczniejszy jest sabotaż ekonomiczny bo, jak mówił Marshall, „Jedyna droga, by zranić korporację, to uderzyć ją po kieszeni”. Dlatego legalny mainstream ruchu ekolo-gicznego okazał się nieskuteczny. Tak jak animaliści, także ELF legitymizował swą działal-ność historycznymi przykładami, np. Craig Rosebraugh (rzecznik Frontu) powiedział: „Jeżeli jesteśmy wandalami, to byli nimi ci, którzy zniszczyli komory gazowe Buchenwald albo Oświęcimia”.

3. Struktury

Earth Liberation Front został zorganizowany na wzór ALF, wedle modelu „leaderless resi-stance”, opisanego w 1962 r. przez płk. Uliusa Louisa Amossa. W opublikowanej w 1972 r. książce „Ecotage!” znajdziemy już próbę zastosowania tych zasad w ruchu ekologicznym: „Siłą ruchu jest, że nie ma formalnej struktury i nie może zostać powstrzymany przez wyeli-minowanie przywódców. Chociaż nie jest oparty sztywnych regułach, to jednoczy go filozofia szacunku dla życia”. W ELF (tak jak i innych grupach tego nurtu) nie ma centralnego kierow-nictwa ani nawet ośrodka koordynującego, nie ma formalnego członkostwa, nie ma jednolite-go systemu komunikacji wewnętrznej. Zasadą jest, że „każdy człowiek będący wegetariani-nem lub weganinem i przeprowadzający bezpośrednie akcje zgodnie z zasadami ALF ma prawo uważać się za część ALF”. Sympatycy ruchu działają w pojedynkę lub łączą się w małe grupy (2-6 osób), skupiające przyjaciół znających się od dawna i mających wspólne poglądy. Rzecznik ELF Rosebraugh w video „Igniting Revolution: Introduction to Earth Li-beration Front” pouczał: „nie ma realnej szansy działania w już istniejącej komórce”, jeśli chcesz działać „bierz inicjatywę w swoje ręce, stwórz własną komórkę”. Grupy działają nie-zależnie od siebie, kontaktują się ze sobą sporadycznie, nieraz w ogóle nie wiedzą o sobie nawzajem.

Komórki występują pod różnymi nazwami. Gary R. Perlstein z Portland State University, autor „Perspectives of Terrorism”, odnotował: „Wielokrotnie te grupy są odpryskami główne-go nurtu ruchu ekologicznego, ale zmieniają nazwę, przez co wydają się być nieznaną organi-zacją. Podobną technikę zastosowali Palestyńczycy kiedy zaatakowali izraelskich sportowców na igrzyskach olimpijskich – nazwa grupy była właściwie nazwą dla tamtej misji”. Ci sami ludzie używają różnych nazw dla działań legalnych i podziemnych. Np. animaliści Thurston i Barbarash podejrzewani byli o przynależność do – równocześnie! – Earth First!, Animal Libe-ration Front, Justice Department, Militant Direct Action Task Force i być może David Orga-nization.

Każda komórka ponosi odpowiedzialność tylko za swoje akcje, nawet więc rozpracowaw-szy ją nie można dojść „po nitce do kłębka”. Jak zauważył detektyw Bob Holland z Eugene ELF-ALF nie można zinfiltrować jak np. mafii, bo nikt nie może polecić kandydata. Spoiwem jest ideologia, rozpowszechniana – w zastępstwie rewolucyjnej organizacji – przez niezależne media! Taki ruch wydaje się być możliwy tylko w ustroju liberalno-demokratycznym, gwa-rantującym wolność słowa.

Strukturami stanowiącymi łącznik między podziemiem a mediami i społeczeństwem są „nadziemne” przybudówki ruchu takie jak Earth Liberation Prisoners Support Network i North American Earth Liberation Front Press Office, jak najściślej odseparowane od grup uderzeniowych. ELF-PO jest, według własnych słów, „legalnym serwisem informacyjnym poświęconym wyjaśnianiu politycznych i społecznych motywów akcji bezpośrednich ELF”. Jego działalność polega na otrzymywaniu anonimowych komunikatów od ELF i przekazywa-niu ich mediom.

Przyjrzyjmy się celom ALF Supporters Group: 1. wspieranie uwięzionych aktywistów, 2. poparcie i obrona ALF, 3. kształcenie społeczeństwa co do potrzeby akcji bezpośrednich i racjonalne uzasadnianie ich, 4. zapewnianie forum komunikacji przez biuletyn, 5. zbiórka pieniędzy na rzecz działalności ALF-SG. Wachlarz proponowanych sympatykom działań jest bardzo szeroki: od edukowania się o problematyce ekologicznej i praktykowania wegetariani-zmu, przez przekonywanie i organizowanie, po nieposłuszeństwo obywatelskie i sabotaż. Wytyczne ALF przestrzegały jednak przed zrażaniem potencjalnych zwolenników: „Ludzie, którzy przyjdą pierwszy raz na spotkania grupy AR [Animal Rights] muszą być pewni, że nie wiążą się z ekstremistami, i nie będą zmuszeni do ekstremalnych działań”.

O ile czynni sympatycy ELF i ALF stanowią jak gdyby „drugi krąg” ruchu, o tyle kręgiem trzecim są legalne organizacje ekologiczne czy animalistyczne, które same nie angażują się w przemoc i sabotaż. Granica między tymi kręgami jest płynna. Grupę, która 31 III 1997 wypu-ściła 1500 norek z farmy w pobliżu Windsor (Ontario), tworzyli członkowie legalnych orga-nizacji Humanitarians for Animal Rights Education i Animals Deserve Adequate Protection Too, w tym Pat Dodson, założyciel i prezydent HARE. Za zaplecze ELF uważana jest Earth First!, ALF ma związki z People for the Ethical Treatment of Animals, grupa SHAC (Stop Huntingdon Animal Cruelty), będąca koordynatorem kampanii przeciw firmie HLS, współ-pracowała z Physicians Committee for Responsible Medicine.

Legalne grupy postrzegają ekoterroryzm jako wartościową broń (Newkirk z PETA powie-działa: „Nasza taktyka nonviolent nie jest tak skuteczna. Latami prosimy grzecznie i nic nie dostajemy. Ktoś grozi i to skutkuje”) a bojowników ELF jako bohaterów. Często usprawie-dliwiają akcje sabotażowe (np. PETA wzięło w obronę atak na laboratorium Texas Tech University w Lubbock w lipcu 1989 r.) zaś bardzo rzadko je potępiają. Wojownicza retoryka ich aktywistów może być postrzegana jako podżeganie do bezprawnych akcji, np. dyrektor PETA Alex Pacheco powiedział, że zniszczenie własności, włamanie i kradzież są „dopusz-czalną zbrodnią kiedy dokonuje się ich dla ochrony zwierząt”. Na Animal Rights Convention w lipcu 2001 r. rzecznik PETA Bruce Friedrich otwarcie bronił przemocy mówiąc, że „byłoby naprawdę wspaniale, gdyby wszystkie jadłodajnie fast-food, rzeźnie, laboratoria i banki, które je finansują, jutro zostały wysadzone”. Ale to nie tylko tworzenie sprzyjającego klimatu, ma-my też do czynienia z bezpośrednimi kontaktami. Według Richarda Bermana z Center for Consumer Freedom PETA udzielała finansowego wsparcia Rodneyowi Coronado i Joshowi Harperowi (skazanym za stosowanie przemocy) a sumą 1500 USD wsparła ELF, sama zaś otrzymywała i wykorzystywała nagrania video z akcji sabotażowych (dokumentujące naduży-cia wobec zwierząt).

Badacze problemu odnotowali, że bojownicy praw zwierząt i ochrony przyrody wywodzą się z klasy średniej lub wyższej. Zaplecze ekoterrorystycznego podziemia ma wyraźnie mło-dzieżowy charakter . Na 29 aresztowanych 20 IV 1997 w czasie zamieszek w Davis 11 miało mniej niż 20 lat, 12 mieściło się w przedziale 20-30, powyżej 30 roku życia było tylko 5 (wiek 1 osoby nie został podany). W Eugene w czerwcu tego roku zatrzymano 22 demon-strantów, w tym 3 nastolatków, 15 dwudziestolatków i 3 trzydziestolatków. Być może wyższą średnią wieku mają bojownicy „twardego rdzenia” – w skład pięcioosobowego komando, któ-re wypuściło norki w pobliżu Windsor, wchodziło 2 dwudziestolatków i 3 osoby powyżej 40 roku życia. Z drugiej jednak strony wszyscy czterej oskarżeni o podpalenia na Long Island byli nastolatkami.

4. Taktyka

Ruch ekologistyczny dysponuje bogatą literaturą fachową poświęconą taktyce ekotażu. Już w 1970 r. ukazała się pierwszy „podręcznik” z tej dziedziny („Tool Earth Kit”), dwa lata póź-niej kolejny – „Ecotage!”, zredagowany przez Roberta Townsenda, Sama Love i Davida Ob-sta. W 1985 r. Dave Foreman i Bill Haywood (pseudonim) opublikowali „Ecodefense: Gu-ide Field do Monkeywrenching”, opisując tam np. szpikowanie drzew, niszczenie sprzętu i dróg, utrudnianie polowań, blokowanie zamków, robienie bomb dymnych, propagandę, kryptografię i unikanie schwytania. Kolejną pozycją była Paula Watsona „Earthforce! Guide Warrior Earth To Strategy” z 1993 r. Na stronach internetowych ekologicznych radykałów można znaleźć też takie publikacje jak „The Politics and Practicalities of Arson”, „Setting Fires With Electrical Timers” czy „If an Agent Knocks”, przepisy na zapalniki z aluminium i siarki bądź na napalm domowej roboty.

Foreman pisał: „Gdy przeciwnik przewyższa cię liczebnością i uzbrojeniem, wówczas szukasz jego słabego miejsca, w które on nie chce być uderzony. W przypadku korporacyjnej Ameryki takim miejscem jest z reguły książeczka czekowa”. Do tego celu wszelkie środki są dobre, EF! obwieszcza, że używa wszystkich metod od prawnych przez cywilne nieposłu-szeństwo po sabotaż. Charakterystyczne dla tego nurtu jest płynne przechodzenie między róż-nymi formami protestu. Dochodzi do – spontanicznego lub zorganizowanego – podziału za-dań, np. podczas akcji nad Creek Fall w marcu 1998 r. mainstreamowe grupy ekologiczne pozwały Forest Service do sądu a radykałowie zablokowali drogę do wyrębu.
Ekoterroryści do perfekcji opracowali zasady konspiracji. Radykalni aktywiści z zasady nie należą do oficjalnych organizacji i nie uczestniczą w publicznych spotkaniach z powodu infiltracji policji. Rzecznik Frontu otrzymuje anonimowe sprawozdania o akcjach. Od niego zależy, które zostaną autoryzowane: zasadą jest, że ELF-ALF nie przyznają się do akcji nie-popularnych (sugerując, że są one dziełem zakamuflowanych „wrogów ruchu”). Dotyczy to szczególnie aktów przemocy. ALF podkreśla: „Jakakolwiek akcja z użyciem przemocy prze-ciwko człowiekowi lub zwierzęciu nie jest akcją ALF, a osoba, biorąca udział w takiej akcji, nie jest członkiem ALF.”

Akcje mają być przeprowadzane według zasad takich jak:

  • Cele należy ustalić samodzielnie: „otwórz pierwszą lepszą książkę telefoniczną”, radzą autorzy poradnika na stronie internetowej ALF, „żółte strony dadzą ci nazwiska, numery tele-fonów i adresy niezliczonych wyzyskiwaczy zwierząt”.
  • Przed przystąpieniem do akcji należy zapoznać się z dostępną literaturą na ten temat. Literatura ta powinna być zamówiona pocztą dla fałszywego odbiorcy na skrytkę pocztową lub cudzy adres (niezaangażowanego w podziemie przyjaciela). Można też znaleźć te infor-macje w internecie, korzystając jednak z ogólnodostępnych łączy w bibliotece, na uczelni lub w cyber-caffe.
  • Konieczne jest wcześniejsze zbadanie terenu: trzeba sprawdzić obecność ludzi wewnątrz obiektu (np. na podstawie świateł w budynku, samochodów pracowników na parkingu), natę-żenie ruchu, obecność policji, oświetlenie obiektu i jego otoczenia, rozmieszczenie kamer bezpieczeństwa etc.; trzeba też znaleźć jakąś drogę ewakuacyjną.
  • Środki potrzebne do sabotażu powinno się wykonać samemu (Marshall i Luers sporzą-dzali bomby zapalające z dzbanków na mleko, gąbek i benzyny). Wszelki niezbędny sprzęt (np. klej, farba, rękawiczki ogrodowe) należy kupować w różnych sklepach, płacąc gotówką.
  • Na akcję należy ubrać pospolitą, trudną do zapamiętania odzież, za duże buty, ręka-wiczki, maski. Używać można tylko samochodów wypożyczonych na fałszywe nazwisko. Podróżując na miejsce akcji powinno się jeść swoje własne jedzenie („Nie powinieneś być widziany w restauracji Taco Bell w obcym mieście tej samej nocy, gdy McDonald w sąsied-nim budynku spłonie”) i nocować w samochodzie („nie zostaniesz zarejestrowany, rozpozna-ny”).
  • Sporządzając sprawozdanie z akcji (data, czas, miejsce, kilka szczegółów) należy pisać je na zwykłym papierze, używając liter wyciętych z gazet lub ogólnodostępnej maszyny do pisania; na rękach trzeba mieć rękawiczki. Nie wolno lizać znaczka ani koperty, tylko moczyć gąbką.
  • Nie wolno nigdy rozmawiać o akcjach w domu albo samochodzie. Nie wolno zwracać na siebie uwagi, najlepiej stosować kamuflaż ukrywając swe rzeczywiste poglądy (np. nie powinno się trzymać w widocznym miejscu literatury o ekotażu). Nie należy zażywać narko-tyków.

Komórka musi być samofinansująca. Można korzystać z darów sponsorów-sympatyków, którzy nie chcą włączać się osobiście w akcje. Sponsor musi być świadomy, że może zostać oskarżony z ustawy o RICO , dlatego dobrze jest poznać zawczasu jego opinię o pozapraw-nych działaniach. Trzeba szanować go jak członka komórki i otrzymane pieniądze wydawać zgodnie z przeznaczeniem. Sponsor nie powinien jednak kontaktować się z komórką, nie mo-że znać jej planów. Jeśli chce wiedzieć na co jego pieniądze zostały wydane można mu ano-nimowo podrzucić wycinek z gazety z opisem akcji. Jeśli sponsor zadaje zbyt wiele pytań, chce spotkać innych członków komórki, etc., trzeba mu przypomnieć o warunkach bezpie-czeństwa. Jeśli upiera się, lepiej znaleźć innego. Nie wolno używać żadnych kont bankowych dla pieniędzy wykorzystywanych na akcje. Wszystkie finansowe transakcje muszą pozostać niezaksięgowane, wszystkie rachunki zniszczone.

Ekstremiści skrupulatnie wykorzystują przysługujące im prawa obywatelskie: Rosebraugh konsekwentnie powołuje się na wolność słowa gwarantowaną przez Konstytucję, przedstawi-ciele władzy są zaskarżani (jak w Okanogan County, Humboldt County, Eureka, Eugene).
Ważnym elementem taktyki ekoterroryzmu jest staranne dobieranie celów. W artykule „Making Our Actions Count” Dari Fullmer („No Compromise”, no 9) napisał że „działanie bezpośrednie bez strategii jest bezużyteczne”. Działania mają być czymś więcej niż tylko czynem symbolicznym żeby, jak ujął, nie trafić do więzienia za rozbijanie okien w miejsco-wym McDonald’s. „Uderzaj ich tam gdzie boli najbardziej”, konstatował Barbarash.

Obiektem ataków ALF były przede wszystkim uniwersytety i rolnictwo. W latach 1979-1993 zaatakowane zostały 63 instytuty akademickie i 21 prywatnych laboratoriów badaw-czych (straty ponad 6,5 miliona USD) oraz 76 przedsiębiorstw branży rolno-spożywczej (straty ponad 1,1 miliona USD). Na uniwersytetach uderzano w laboratoria prowadzące do-świadczenia na zwierzętach a później też – w ośrodki bioinżynierii (według GenetiX Alert z Tennessee od listopada 1998 do maja 2001 r. przeprowadzono ponad 40 akcji tego typu). Do drugiej grupy celów zaliczymy fermy hodowlane, zakłady przemysłu spożywczego (zwłaszcza rzeźnie), spółdzielnie spożywców, sklepy mięsne i rybne, restauracje. Ponadto ALF przeprowadzał akcje przeciw ogrodom zoologicznym, oceanariom, cyrkom, rodeo, wi-dowiskom w których konkurują zwierzęta, a także kuśnierzom, weterynarzom, właścicielom znęcającym się nad zwierzętami, osobom ubranym w futra (oblewając ich farbą).
Bojownicy ELF i EF! prowadzili tradycyjną kampanię przeciw przemysłowi drzewnemu, polegającą już nie tylko na niszczeniu tablic, szpikowaniu drzew i uszkadzaniu sprzętu, ale też na takich akcjach jak np. spalenie magazynu papierniczego Valley Veal Inc. w San Jose, Kalifornia (1 IX 1987). Oprócz tego atakują wyciągi narciarskie (najkosztowniejsza – straty 12 mln UD – akcja ELF: podpalenie ośrodka w Vail, Kolorado 19 X 1998), nowobudowane domy mieszkalne (zwłaszcza w Phoenix w 1998 r., na Long Island w 2000 r.), linie energe-tyczne (np. w 1990 r. koło Santa Cruz, w 2001 r. koło Mount Graham Observatory), tamy, mosty, autostrady; sabotują polowania (np. na bawoła w pobliżu West Yellowstone w 1990 r.), rajdy samochodowe i motorowe (podpalenie klubu motocyklowego w Littlerock, Was-hington w 1996 r.), nawet grę w golfa (Stevenson, Washington w 1995 r.). Od animalistów wyraźnie odróżniały nurt ekologistyczny akcje przeciw intensywnej hodowli takie jak zabicie 31 krów koło Deming (New Mexico) 15 IV 1995.

Zauważyć można tu wyraźny trend rozwojowy: od pełzającego terroryzmu atakującego cele najbliższe (np. sklepy futrzarskie) do taktyki ciosów w newralgiczne punkty systemu. Przy atakach na detaliczne punkty sprzedaży, zauważa strona internetowa ALF, skutki nie są warte ryzyka. Zamiast więc uderzać w poszczególne farmy – atakuje się transport żywego inwentarza, miejsca aukcji, rzeźnie, hurtownie, magazyny, przedsiębiorstwa zaopatrzenia rol-nictwa (przykładem może być zniszczenie składu pasz należącego do Ferrara Meat Company w San Jose 26 XI 1987). W sposób modelowy taktyka uderzenia pośredniego została zasto-sowana w kampanii przeciw Huntingdon Life Sciences – obiektem presji stały się m.in. Barc-lay’s Bank (udzielający kredytu HLS), biuro maklerskie Charlesa Schwaba (handlujące ak-cjami firmy), przedsiębiorstwa ubezpieczeniowe Marsh i Etna (w których ubezpieczeni byli pracownicy).

Wybierane są też coraz większe cele. Większe cele oznaczają większe szkody a większe szkody – większy rozgłos. Agent James N. Damitio z Forest Service w Corvallis powiedział: „Celem tych ludzi [ekoterrorystów – J.T.] jest skupienie uwagi [opinii publicznej – J.T.] na ich sprawie… I jeśli im się nie udaje to próbują raz jeszcze.” Po demonstracjach antyglobalistów w Seattle w 1999 r. ELF zrozumiał dwie rzeczy: 1) przemoc przyciąga uwagę, 2) cele nie mogą być zbyt wąskie, potrzebny jest wróg globalny – kapitalizm. Zaczyna się nowa faza w rozwoju ekologicznego ekstremizmu: atak na symbole kapitalizmu. Charakterystyczne jest wybieranie obiektów mających zarówno aspekt ekologiczny jak społeczny. Pod koniec 2000 r. rozwinął się tzw. Anti-SUV Movement – kampania przeciw samochodom terenowym, w latach 2001-2002 doszło do kilkunastu ataków na nie (m.in. Eugene, Oregon w 2000 r., Richmond, Virginia w listopadzie 2002 r., Los Angeles 22 VIII 2003). Podstawowym moty-wem działań był fakt, że samochody terenowe emitują dużo więcej zanieczyszczeń niż pasa-żerskie, ale C. Marshall (odpowiedzialny za atak na Joe Romania Chevrolet Dealership w Eugene) podkreślał, że SUV to zarazem „symbol statusu bogatych amerykańskich konsu-mentów, którzy zabijają więcej ludzi na tej planecie niż ktokolwiek inny”. Zniszczenia na placach budów w Phoenix czy Long Island uzasadniano koniecznością ochrony miejscowych ekosystemów, ale równocześnie podkreślano, że te mieszkania byłyby „norami bogatej elity”.

Według North American Research doszło do ponad 1400 aktów sabotażu (od wybijania okien po usiłowanie zabójstwa) związanych z ochroną środowiska lub prawami zwierząt. „The Report on the Extent and Effects of Domestic and International Terrorism on Animal Enterprises” (wspólne sprawozdanie Departamentów Sprawiedliwości i Rolnictwa na zlecenie Kongresu) dokumentuje 313 akcji bezpośrednich w obronie praw zwierząt w latach 1979-1993, ALF jest odpowiedzialny za ponad 60 proc. z nich. Zaobserwować można eskalację tych działań: 201 z 313 zdarzeń miało miejsce w latach 1987-1991; także Phil Donegan, agent FBI z Portland zaobserwował coraz większą częstotliwość akcji. James Jarboe, szef Counter-terrorism Division FBI twierdzi, że w latach 1996-2002 ALF-ELF dokonały ponad 600 ata-ków ze stratami rzędu 43 mln USD. Wspólne oświadczenie ALF-ELF bierze odpowiedzial-ność za 67 ataków w 2001 r., w tym m.in. podpalenie na University of Washington (5,4 mln USD strat). Akcje mają też coraz większe skutki: o ile straty na skutek ekotażu w zachodniej części USA w latach 1980-1994 wyniosły łącznie 14,7 mln USD, o tyle w latach 1995-1999 osiągnęły wysokość 28,8 mln USD.

Areną ekoterroryzmu jest Północna Karolina i Nowa Anglia ale przede wszystkim Zachód USA (Kolorado, Oregon). Według „The Oregonian” w latach 1980-1999 w 11 zachodnich stanach miało miejsce około 100 aktów ekologicznego sabotażu, z tego 1/3 w ciągu ostatnie-go pięciolecia (do maja 2001 r. ta liczba wzrosła o 28 proc.). Co piąta akcja została przepro-wadzona w Oregonie, tam zaś największe nasilenie działań sabotażowych odnotowano w Eu-gene.

Christopher Hewitt z University of Maryland, zajmujący się problemem terroryzmu w USA, zastosował w tym przypadku teorię Jamesa Daviesa (tzw. krzywa J rewolucji): terro-ryzm wybucha, gdy po długim okresie postępu następuje czas zastoju. W tym ujęciu ekoterro-ryzm miałby zostać spowodowany najpierw niespełnionymi oczekiwaniami – ograniczonością reform Clintona, a potem rozczarowaniem z powodu zwycięstwa otwarcie antyekologicznego Busha (podobna acz odwrotna sytuacja miałaby zachodzić w przypadku ruchu antyaborcyjne-go).
Wydaje się jednak, że ten model, sprawdzający się w przypadku masowych ruchów spo-łecznych, tutaj ma ograniczone zastosowanie. W małych wyizolowanych grupach, oderwa-nych od nastrojów społecznych, większą rolę odgrywa wewnętrzna logika samonapędzające-go się radykalizmu: aktywiści ekscytują się własnymi słowami aż wreszcie ktoś bierze je serio i sięga po broń.

Ważną rolę odgrywa też swoisty pragmatyzm – jak podkreślają ekstremiści ich przemoc jest skuteczna. Komunikat ALF o zniszczeniu pracowni na Uniwersytecie Oregonu w paź-dzierniku 1986 r. mówił: „mikroskop wart 10.000 dolarów został zniszczony w ciągu 10 se-kund stalowym łomem, który nabyliśmy… za mniej niż 5 dolarów. Uważamy, że to dość do-bry zysk z naszej inwestycji.” Peter Singer zauważał, że ataki pozwalają ujawnić nadużycia, które inaczej nie wyszłyby na jaw. Jako dowód na wyższość tree-spiking nad tree-sitting przytaczany jest przykład z Oregonu, gdzie działacze blokujący wyrąb lasu drugą metodą zostali skazani na zapłacenie 35.000 USD odszkodowania za 2 tygodnie przestoju. Tymcza-sem przy pomocy szpikowania drzew udało się wstrzymać wyręby w Bowen Gulch (Kolora-do) w 1990 r., a na Hawajach w 1985 r. zniszczenie maszyny wartej 250.000 USD doprowa-dziło do bankructwa elektrowni. Katie Fedor (rzeczniczka ALF do 1999 r.) podkreślała, że „[…] tradycyjne sposoby [wymuszania] przemiany społecznej takie jak lobbying nie skutko-wały”.

Nie zapominajmy w końcu o jeszcze jednej przyczynie sięgania po przemoc: ekstrema na-wzajem się napędzają, wzorem niejednokrotnie bywa przemoc użyta (choćby na mniejszą skalę) przez przeciwnika. Foreman w swych „Wyznaniach wojownika Ziemi” wylicza liczne przypadki agresji przeciw ekologistom; nieprzypadkowo Colorado i Paul rozpoczęli swoją ofensywę po zamachu na Bari.

Ekologiczni i animalistyczni ekstremiści podkreślają swoją niechęć do przemocy (punkt 4 założeń ALF nakazuje „przedsięwziąć wszystkie konieczne środki ostrożności przeciw krzywdzeniu jakiegokolwiek zwierzęcia, ludzkiego czy nieludzkiego”), w praktyce jednak ich działania zagrażały nieraz życiu i zdrowiu ludzi. W 1987 r. w Cloverdale (Kalifornia) robot-nik tartaczny został ranny na skutek szpikowania drzewa (w Ukiah miało dojść w podobnej sytuacji do śmierci drwala). Dwa lata później podpalenie rzeźni w Monterey (Kalifornia) za-groziło życiu pracowników. Pożar magazynu chemicznego Carolina Biological Supply Com-pany (10 V 1994) zmusza do ewakuacji 1000 ludzi. Na początku 1997 r. stróż nocny pilnują-cy sklepu w Ogden (Utah) oskarżył animalistów o zamiar spalenia go wraz z budynkiem. 27 V 2001 doszło do próby podpalenia cysterny z paliwem w Eugene, wybuch mógłby uszkodzić dwa bloki; podobna sytuacja miała miejsce przy wspomnianym podpaleniu Romania Chevrolet. Uszkodzenie przez ALF hamulców w ciężarówkach Supreme Lobster and Seafood Co. w Villa Park (2 II 2003) niosło zagrożenie dla kierowców.

Towarzyszą temu wojownicze wypowiedzi niektórych aktywistów. Założyciel ALF R. Lee pochwalał pobicie Briana Cassa, dyrektora naczelnego HLS („Daily Telegraph”, 24 II 2001). Keith Mann przestrzegał: „Nikt jeszcze nie zginął, ale czas nadejdzie” („Evening Standard”, 8 XII 1998). Rzeczniczka Frontu Viven Smith posunęła się do stwierdzenia „Byłabym ura-dowana gdyby pierwszy naukowiec został zabity przez aktywistę wyzwolenia [zwierząt – J.T.]” („USA Today”, 3 IX 1991). Osoby pozostające w konflikcie z ekologistami (farmerzy, urzędnicy) niejednokrotnie otrzymywały anonimowe pogróżki. Nic dziwnego, że np. po-gróżki ARM o zatruciu słodyczy Mars Bars (Wielka Brytania, 1984) i Cold Buster (Kanada, 1992) oraz indyczego mięsa w sklepach Safeway i Save-On-Foods (Vancouver, 1994) były traktowane bardzo poważnie.

Do tej pory mieliśmy w zasadzie do czynienia z dwoma rodzajami zdarzeń: stwarzaniem niezamierzonego zagrożenia dla ludzi i nierealizowanymi groźbami. Realną jest jednak moż-liwość, że zostaną one połączone w nową metodę walki. Nowe pokolenie aktywistów, rekru-tujących się m.in. z subkultury SE, wydaje się być bardziej skłonne do przemocy (R. Corona-do powiedział „Dallas Morning News” z 15 II 1998: „Widzę dążenie do akcji, które uczynią więcej zniszczenia”). Niekontrolowane wybuchy agresji podczas demonstracji i innych akcji (jak pobicie dwóch ludzi przez uczestnika protestu przeciw polowaniom w West Yellowsto-ne) stają się dziś coraz częstsze.

Przedsmak tego zjawiska dała kampania przeciw Huntingdon Life Sciences (2000-2002), w czasie której planowo zastraszano pracowników, klientów, dostawców, inwestorów i kre-dytodawców firmy. Dyrektor naczelny został ciężko pobity, innemu menadżerowi oblano twarz żrącą substancją. Pracownicy otrzymywali paczki z kałem i martwymi gryzoniami albo z żyletkami. Podpalono 11 samochodów (w tym dwa w pobliżu zamieszkałych budynków), domy oblewano czerwoną farbą. Oblegano i dewastowano biura, atakowano strony interne-towe, zablokowano faks i pocztę elektroniczną zalewem listów.

Ekspert od terroryzmu Gary Perlstein obawia się, że ekoterroryści w końcu przejdą do za-bijania ludzi jako skuteczniejszej metody. Thad Buchanan, policjant z Eugene mówi: „Myślę, że to tylko kwestia czasu, zanim ktoś zostanie zraniony”. Cechujący ekologistyczne podzie-mie brak centralnej koordynacji może doprowadzić do niekontrolowanej radykalizacji części aktywistów, a w konsekwencji – do autentycznego terroryzmu. Można wyobrazić sobie z ła-twością następujący scenariusz: najpierw (np. na skutek nieostrożności młodych adeptów) pada przypadkowa ofiara, gdy tabu zostaje przełamane kolejny cel – szczególnie znienawi-dzony „zbrodniarz” – zostanie już wybrany z premedytacją; potem nastąpi klasyczna „inflacja przemocy” używanej już np. dla samoobrony. Teoretyczne uzasadnienie terroru jego zwolen-nicy znajdą choćby w „Declaration of War”. Połączenie teoretycznego antyhumanizmu w stylu wczesnego EF! z praktycznym radykalizmem Wyzwolicieli stworzyłoby nową, niezwy-kle groźną jakość – grupę ludobójczą bez żadnych zahamowań.

Na pytanie „Czy mamy już do czynienia z rozwiniętym ekoterroryzmem?” najbliższa prawdy odpowiedź wydaje się brzmieć: jeszcze nie, ale już niebawem…

Opracował: dr Jarosław Tomasiewicz, Uniwersytet Śląski. Dr Tomasiewicz jest autorem książki „Terroryzm na tle przemocy politycznej”.


Comments are closed.