Problem ze zdefiniowaniem zjawiska terroryzmu
Problem jednoznacznego zdefiniowania terroryzmu istnieje od początku stosowania tego terminu. Brak możliwości dokładnej i akceptowanej przez wszystkich definicji staje się problemem na skalę międzynarodową, gdyż trudno osiągnąć konsensus w tej kwestii, a co za tym idzie skutecznie zwalczać terroryzm przy użyciu narzędzi polityczno-prawnych.
Brak możliwości osiągnięcia zadowalającego kompromisu na arenie międzynarodowej w kwestii definicji terroryzmu wynika w głównej mierze z faktu, iż wiele państw nie tylko popiera terroryzm, jako metodę prowadzenia polityki, ale także go używa, nie widząc w tym nic nagannego.
Ponadto terroryzm charakteryzuje się dynamiką rozwoju – ciągłą ewolucją. Czy ktoś byłby w stanie wyobrazić sobie kilkadziesiąt lat temu porwanie samolotu pasażerskiego i samobójczy atak nim na jakiś obiekt? Dziś jesteśmy świadomi, że terroryzm nie zna granic – ani moralnych, ani umownych.
Główną cechą charakteryzującą terroryzm jest użycie przemocy (bądź też groźba jej użycia). Co do tego prawie wszyscy badacze są zgodni. Drugą charakterystyczną cechą jest cel ataku. Lecz tu pojawiają się już problemy. Czy atak na żołnierza jest aktem terrorystycznym, czy też walką partyzancką? Czy może zawęzić pojęcie terroryzmu tylko do obiektów cywilnych? Niektórzy próbują rozgraniczyć cele ze względu na motywację atakujących, lecz w mojej ocenie nie ma to sensu, gdyż bardzo trudno ustalić motywacje, którymi kierowali się dokonujący ataku. Dużo lepszym sposobem określenia celów ataków terrorystycznych jest, zaproponowane przez amerykański Departament Stanu, rozgraniczenie na cele niewalczące (noncombatant targets). Do tych celów zaliczamy zarówno cywilów, jak i żołnierzy (bądź też pracowników policji, ochrony, etc.) poza służbą. Amerykanie zaliczają także do celów niewalczących uzbrojonych żołnierzy w miejscu, gdzie nie trwa konflikt zbrojny. Tu jednak pojawiają się pewne trudności. Ciężko jest zdefiniować konflikt zbrojny. Gdzie znajduje się granica między „serią ataków terrorystycznych”, a „powstaniem”? Z tego też względu jestem skłonny ograniczyć zakres znaczeniowy „celów niewalczących” tylko do osób nie biorących udziału w walce (nieuzbrojonych żołnierzy, policjantów poza służbą etc.).
Z takim potraktowaniem tematu nie może zgodzić się świat arabski. Jaser Arafat nie chce nazywać terrorystów palestyńskich terrorystami. Uważa, że są to „bojownicy o wolność”, a różnica między „terrorystami” a „bojownikami” jest w motywacji: terroryści nie działają „w imię słusznej sprawy” . Tu wypada nie zgodzić się z tym stanowiskiem, gdyż dla cywilnych, niewinnych, ofiar terroryzmu nie ma znaczenia „w imię jakiej sprawy” zginęli. Ciężko jest też ustalić tą „słuszną sprawę”.
Kolejnym elementem definicji terroryzmu jest aspekt polityczny zamachu. Terroryzm zmierza obecnie do zawężenia swojego zakresu znaczeniowego wyłącznie do terroryzmu politycznego. Wcześniej można było wyodrębnić: terroryzm kryminalny, wojenny, psychiczny. Podobnie kwestia miała się także z terroryzmem sankcjonowanym przez państwo. Dziś, głównie za sprawą mediów i głośnych ataków terrorystycznych zawężamy zakres znaczeniowy tylko do terroryzmu politycznego. Jakkolwiek trzeba pamiętać, że aspekt polityczny także nie jest jednoznaczny. Dla politologów bardzo trudny do zdefiniowania jest obszar polityki. Najprościej rzecz ujmując jest to praktycznie każdy aspekt naszego życia. Lecz tu pojawia się problem dla definicji terroryzmu. Postulowałbym więc, dla zdefiniowania terroryzmu, zawęzić obszar działania polityki do sfery decyzyjnej – ataki terrorystyczne mają wpłynąć na zmianę podjętej decyzji politycznej. Jednakże decyzja polityczna także ma szerokie znaczenie, dla potrzeb uproszczenia można ją jednak zawęzić do: nielosowego wyboru działania lub jego zaniechania dokonywanego przez ośrodek decyzyjny w polu polityki. Jak już wspomniałem problemem pozostaje pole polityki.
Przykładem kompletnej definicji terroryzmu jest definicja akademicka, sformułowana przez Organizację Narodów Zjednoczonych. Ma ona oczywiście wiele mankamentów, lecz jest powszechnie przyjęta przez zachodnie środowiska akademickie:
Terroryzm to inspirowana przerażeniem metoda powtarzalnego działania przemocy, stosowana przez (częściowo lub też nie) ukryte indywidualne, zbiorowe lub państwowe siły dla uniewrażliwienia lub celów kryminalnych czy też politycznych, gdzie bezpośrednie cele przemocy nie są celami głównymi. Bezpośrednie ofiary ludzkie dobierane są z zasady przypadkowo (cele okazjonalne), selektywnie (cele reprezentacyjne lub symboliczne) spośród celów ludzkich. Mają służyć jako przesłanie – wiadomość. Bazowana na groźbie i przemocy komunikacja między terrorystami (organizacjami), (zagrożonymi) ofiarami i celami głównymi jest używana do manipulacji celu głównego (widza/widowni),zmieniając cele główne w cel terroru, cel żądań lub cel „zwrócenia uwagi” w zależności o potrzeby zastraszenia, przymusu czy propagandy.
W chwili obecnej definicja ta jest już mocno przestarzała. Obecnie nie używa się pojęcia terroryzmu do określenia zjawiska stosunkowo mniej niebezpiecznego jakim jest terror kryminalny – ten z zasady nie ma podłoża politycznego, a jedynie materialne. Oczywiście współpraca szeroko pojętego półświatka przestępczego z terrorystami jest naturalna, lecz nie każdy akt bandytyzmu (vide porachunki mafijne) jest aktem terrorystycznym. Takie rozszerzenie definicji terroryzmu wynika w głównej mierze z językowego pochodzenia tego terminu, trzeba jednak rozgraniczyć „terror” od „terroryzmu” (nie każdy akt terroru jest aktem terrorystycznym, ale każdy akt terrorystyczny jest aktem terroru). W definicji znajdujemy także określenie celów ataków terrorystycznych z pominięciem celów wojskowych. Problem polega na tym, że według wspominanej wyżej definicji amerykańskiego Departamentu Stanu obiekty wojskowe tez mogą być celem ataków terrorystycznych (w rejonach, gdzie nie toczą się operacje wojskowe). Widzimy więc, że definicja zaproponowana przez ONZ nie jest najlepsza.
Według autora niniejszego artykułu najlepszą i zarazem najdokładniejszą definicją terroryzmu jest ta zaproponowana przez amerykański Departament Stanu:
Terroryzm jest to wymierzony w cele niewalczące, przygotowany i przeprowadzony z premedytacją, przez grupy ludzi lub ukrytych agentów, akt przemocy o motywacji politycznej. Zazwyczaj wymierzony, aby przyciągnąć widownię – uzyskać szeroki oddźwięk w mediach.
Definicja ta została sformowana już w roku 1983, a jest używana głównie do celów statystycznych i analitycznych. Jedyny problem, sygnalizowany wyżej, to pojęcie „motywacji politycznej” – motywacja jest czymś nieweryfikowalnym (jest to czynnik wewnątrzludzki). Trudno zatem być absolutnie pewnym, czym był powodowany terrorysta, dokonujący zamachu – tylko on sam jest w stanie odpowiedzieć na to pytanie, ale jego odpowiedzi nie jesteśmy w stanie sprawdzić. Jakkolwiek jest to najdoskonalsza i zarazem najprostsza definicja terroryzmu, z którą oczywiście nie wszyscy mogą się zgodzić.
Ciekawa jest też definicja zaproponowana przez Ligę Narodów w 1937r.:
Wszelkie akty przestępcze wymierzone przeciwko Państwu i zmierzające do osiągnięcia stanu terroru w umysłach konkretnych osób lub grup osób lub też społeczeństwa
Definicja też bardzo nieaktualna z tego względu, że obecnie działanie zorganizowanych grup przestepczych może wywoływać „stan terroru” w umysłach (stan terroru rozumiem jako stan lęku, przerażenia). Wobec tego trudno zawęzić podaną wyżej defnicję do zjawiska terroryzmu, którego obecnie doświadczamy.
Opracował: Szymon Wudarski, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu