Ajman Al Zawahiri
50-letni Ajman Al Zawahiri, najbardziej wykształcony wśród paladynów bin Ladena, w okularach, z nadwagą i z brodą wyglądający na dobrodusznego doktora. Urodzony się w zamożnej rodzinie mającej powiązania z egipską elitą władzy. Jego dziadek był ambasadorem w Pakistanie, drugi dziadek – imamem na słynnym uniwersytecie Al-Azhar w Kairze, jednym z najważniejszych centrów myśli islamskiej.
Wuj Zawahiriego sprawował prestiżowy urząd sekretarza Ligi Arabskiej. Młodzieńca z takimi koneksjami czekała błyskotliwa kariera. I rzeczywiście, Zawahiri w wieku 23 lat był już świetnym chirurgiem, cztery lata później – profesorem medycyny. Wcześnie jednak związał się z Bractwem Muzułmańskim, organizacją fundamentalistów islamskich w kraju nad Nilem. Już jako 16-latek trafił na krótko do więzienia, ale to nie nauczyło go to rozsądku.
Młody chirurg stał się aktywistą ugrupowania Egipski Dżihad Islamski, które w 1981 r. wyprawiło na tamten świat prezydenta Anwara Sadata za to, że ośmielił się zawrzeć pokój z Izraelem. Chirurgowi nie udowodniono udziału w zbrodni, mimo to skazany został na trzy lata odsiadki. Zwolniony po odbyciu wyroku, w 1986 r. poprzez Somalię i Sudan dostał się do Afganistanu, aby wziąć udział z walce z Sowietami. Działał także w pakistańskim Peszawarze, gdzie prowadził szpital dla rannych mudżahedinów. Znalazł czas, aby jeździć po świecie i nawiązywać kontakty z kręgami ekstremistów muzułmańskich. Zawahiri miał ponad 30 fałszywych paszportów, zakładał konta bankowe w Szwajcarii, zdołał uzyskać azyle polityczne w Szwecji i Danii, a nawet prawo pobytu w Stanach Zjednoczonych, wspierających antysowiecką partyzantkę. Po wycofaniu się wojsk radzieckich działał ze swej kwatery głównej w Afganistanie. Najpóźniej w 1997 r. zetknął się z bin Ladenem. Saudyjski milioner znalazł się po silnym wpływem Egipcjanina i przejął jego „globalistyczną” ideologię. Do tej pory bin Laden chciał tylko usunąć wojska USA ze swej ojczyzny, argumenty Zawahiriego sprawiły jednak, że postanowił zwalczać Amerykanów we wszystkich zakątkach świata. W 1998 r. bin Laden i jego egipski druh połączyli swe organizacje – Bazę i Egipski Dżihad Islamski. Tak powstał Islamski Front Dżihadu przeciw Żydom i Krzyżowcom. Komentatorzy nie mają wątpliwości, że to Zawahiri pociąga za wszystkie sznurki. „Bin Laden ma pieniądze, ale Zawahiri jest głową organizacji”, mówi Dia Raszwan z Centrum Studiów Strategicznych w Kairze. „Zawahiri walczył z niewiernymi dłużej niż Bin Laden i jest większym znawcą partyzantki miejskiej, której jest prawdziwym ekspertem, ponadto dysponuje rozleglejszą wiedzą na temat prawa islamskiego”, twierdzi Muhammad Massari, saudyjski opozycjonista mieszkający w Londynie. Zawahiri słynie z ostrożności. Unika kontaktów z mediami, uważa, że za bojownika dżihadu powinny przemawiać jego czyny. Tylko raz, po ataku rakietowym Stanów Zjednoczonych na afgańskie obozy terrorystów, zadzwonił w imieniu bin Ladena do pewnego dziennikarza w Pakistanie: „Właśnie zaczęła się wojna. Amerykanie powinni teraz czekać na odpowiedź”.
Imię Zawahiriego łączone jest z większością zamachów dokonanych przez islamskich fanatyków od końca lat 70. Sąd w Kairze dwukrotnie skazał szalonego doktora na karę śmierci, m.in. za zorganizowanie ataków na konsulat USA w Tiranie oraz ambasadę Egiptu w Pakistanie. Prawdopodobnie to Zawahiri wysłał zabójców, którzy w 1997 r. dokonali masakry zagranicznych turystów w starożytnej świątyni w Luksorze. Fachowy magazyn brytyjski „Jane’s” twierdzi, że ten wnuk ambasadora był jednym z dwóch głównych organizatorów niszczycielskiego zamachu na Stany Zjednoczone 11 września. Zawahiri zapowiada, że będzie walczyć do końca: „Jeśli wrócę do Egiptu, to tylko jako zdobywca, ponieważ nigdy nie wyrzeknę się ideałów świętej wojny”.